30 stopniowy upał na początku maja, to żadna przyjemność. Z prac ogrodowych nici. Po południu niebo się zaciągnęło, ale zerwała się wichura. A deszczu wciąż nie ma.
Przycięłam szafirki o połowę. Patrząc na ogród mam wrażenie, że to początek czerwca.
Kwitną kaliny
Roseum w tym sezonie bez ataku mszyc. Mariesii po przesadzeniu ładnie przyrasta. Widać, że w bardziej zacienionym miejscu czuje się lepiej.
Tamaryszek rozpoczyna kwitnienie. To drzewko/krzew świetnie się wpisało w półksiężycową rabatę. Bardzo go lubię za zwiewność, kwitnienie, delikatną zieleń latem i jesienne przebarwianie. Majtkowy róż azalii i intensywność żółtej smagliczki ! normalnie nie do strawienia, ale wiosną wybaczam ten zgrzyt.
Kalina angielska wciąż roztacza niesamowity zapach. Watanabe już kolejny sezon odchorowuje przesadzanie. Mocno zredukowała wielkość liści i nie wiem, czy zakwitnie. Z ziemi wyłoniła sie rodgersja kasztanowolistna.
Kukliki ładnie skomponowały się z brzozą. A kwitnące na podokiennej rodki wynagradzają mi 3-letnie oczekiwanie na ich kwiaty.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz