Tak, maślane to dobre określenie koloru, też muszę takie nabyć, bo głównie odmiany fioletu są.

Moje patyczki hortensjowe wsadziłam w doniczkę, wystają tyle co u Ciebie, czy powinnam ja zadołować gdzieś w cieniu?

Czy to możliwe? Po obejrzeniu Twoich zdjęć zapragnęłam żółtych krokusów... No dobrze, maślanych, jak trafnie nazwała je Ania Kwartecik Pamiętasz ich nazwę, żebym przypadkiem żółtych nie kupiła? Zapiszę konieczne na jesień. Cudne!
P.S. Haniu, błagam, nie pisz, że powolnym krokiem wchodzisz w sezon! Błagam

Ależ Ci zazdroszczę tego systematycznego, pozbawionego nerwowosci działania w ogrodzie . Ja muszę działać bardziej w weekendy a najbliższy nie zapowiada się dobrze pogodowo . I już czuję pewne napięcie, że tyle jeszcze do zrobienia i wkurzenie, że zimno, mokro i wiatr głowę urywa...

Metodyczne planowanie i działanie, na razie dla mnie nieosiągalne. Cieszyłam się, że wszystko, co było do pocięcia zrobiłam, zostało mi kilka róż. Ale ta sterta gałęzi i bylinowego suszu wkurza mnie.. co z tego, ze maszyna czeka, jak czasu brakuje, by to rozdrobnić. Ale w poniedziałek wysieję pomidory, posadzę bratki i trochę mi ulży

Pięknie już masz psze Pani