Aaaaa, jakie masz już piękne kolorki, jaka radość dla oka. I nadzieja na rychłe piękniejsze piękno.
Generalnie uwielbiam Twoje szczegółowe meldunki okraszone słuszną porcją zdjęć, jednakowoż muszę przyznać, że działają na mnie nieco stresująco. Już masz tyyyyle zrobione w ogrodzie, ja daleko w tyle. Mam nadzieję nadgonić w nadchodzącym tygodniu. Panowie będą ryć pod nowe nawadnianie a ja mam zamiar ciąć, grabić, sprzątać itp. itd.. Oby pogoda dopisała, bo dzisiaj to była w W-wie masakra. Ale po raz pierwszy w życiu widziałam w marcu błyskawice! Więc to już chyba jednak wiosna.

Anulko, jaki stres? Większość z Was ma jedynie trawki do wycięcia i trochę róż. U mnie tego cięcia jest sporo ze względu na znaczne ilości krzewów, 50 hortensji i zbliżoną ilość róż. To nie jest praca na kilka dni. Ogród jest przyjazny od maja do jesieni. Wtedy praktycznie nic w nim nie trzeba robić, ale wiosną trzeba mu poświęcić sporo czasu. Prace zaczęłam na początku lutego. To jak z oszczędzaniem w SKO- grosik do grosika, godzinka do godzinki.
Tobie jest trudniej, bo jeśli aura podczas weekendu jest niesprzyjająca, to następuje spiętrzenie.

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Szukam kolorów.

Ale śliczne iryski! Jaka to odmiana?

To fakt, że masz bogactwo krzewiaste. Ale, że aż 50 hortensji i tyle róż, to się zdziwiłam. Chociaż ja się u siebie doliczyłam 30 hortek i też się zdziwiłam, że tyle mam. Fakt faktem, że 6 to zadołowane zakupy z ubiegłego roku.

Muszelka napisał(a)

Ale śliczne iryski! Jaka to odmiana?

To kosaciec żyłkowany- Iris reticulata Harmony. Cebulkowy. Na mojej glinie nie ma wymarzonych warunków. Sadziłam 10 cebulek dwa lata temu. Rok temu był jeden.

Zana napisał(a)

To fakt, że masz bogactwo krzewiaste. Ale, że aż 50 hortensji i tyle róż, to się zdziwiłam. Chociaż ja się u siebie doliczyłam 30 hortek i też się zdziwiłam, że tyle mam. Fakt faktem, że 6 to zadołowane zakupy z ubiegłego roku.

Też sądziłam, ze mam kilkanaście hortensji. Pszczółka mnie kiedyś zmobilizowała do policzenia. I sama zdębiałam.
Jeszcze bardziej zdziwiła mnie ilość róż, bo między mną a nimi brakuje chemii. Skąd ich się tyle wzięło?

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Na przedwiośniu piękno wygląda swoiście.
No bo oko jednak pamięta, że piękno może być piękniejsze.

moje ukochane kolory pokazujesz. Czytam, że 50 róż masz a na zdjęciach prawie ich nie widać

No właśnie, ostatnio pisałaś, że róż nie lubisz, a tu 50 szt! Może jednak choć trochę chemii jest między wami?

Dziękuję Gruszeczko za podpowiedź odnośnie oprysków kwasolubów. Rabatę mam przygotowaną, glinę rozluźniłam piaskiem, dodałam kompost, obornik, korę, igliwie i liście dębowe, siarkę i hemoglobinę. Przy sadzeniu dodam jeszcze trochę ziemi do borówek w dołki. Kupiłam mikoryzę - już więcej nie dam rady zdziałać na tym polu, MUSZĄ rosnąc
O siarczanie nie pamiętałam.

inka74 napisał(a)

moje ukochane kolory pokazujesz. Czytam, że 50 róż masz a na zdjęciach prawie ich nie widać

Było sporo zdjęć róż w czerwcowej odsłonie ogrodu

Nie mam typowych różanek. Róże są elementem układu plamek, czasem robią za wykrzyknik, a czasem są znakiem zapytania (niefortunne zestawienie kolorystyczne?), sadziłam je raczej bezmyślnie. One zdecydowanie nie są z mojej bajki.