Pada, pada...
W ubiegłym tygodniu co chwilę z nieba leciał drobny kapuśniaczek - niestety tylko po wierzchu zwilżał niesamowicie wysuszoną ziemię.
To w sobotę biegałam z konewkami ratując co najbardziej było zaschnięte, omdlałe i padnięte... I chyba ktoś na górze to zobaczył bo od niedzieli zaczął padać prawdzwy deszcz

A od trzech dni leją się z nieba wręcz strugi deszczu. Zagrożenie powodziowe jest niestety.
Do ogrodu nawet nie wychodzę bo tylko woda chlupie a do tego dopadło mnie choróbsko.
W ubiegłym tygodniu temperatura na zewnątrz prawie 30 stopni a ja w dwóch swetrach pod dwoma kocami myślałam że się rozdygocę na amen. I do tego gardło. W sobotę trochę poczułam się lepiej to polatałam z konewkami i doprawiłam się na nowo. Wzięłam antybiotyk bo ileż można tak wegetować w lecie?
Dzisiaj zdecydowanie lepiej. Podobno słoneczna pogoda idzie
W sobotę powycinałam kwiaty funkii. Pewnie komuś narażę się tym stwierdzeniem, ale denerwują mnie. Wprowadzają chaos na rabatach a dodatkowo śmiecą okrutnie. Opadające kwiaty przyklejają się do liści i mnie to drażni, że takie upstrzone są

Mam nadzieję, że deszcz skutecznie pięknie zmył liście funkii.
Przed ścięciem zrobiłam kilka fotek. W zbliżeniu całkiem ładne są