He, he, he, pamiętam jak robiliśmy łazienkę na parterze. Miałam już serdecznie dość, już czekałam ze szmatą by ostatecznie posprzątać, bo wszystko było gotowe a pan hydraulik montował ostatnią rzecz - kaloryfer. I wiercąc dziurę w wypłytkowanej ścianie pod ostatni hak wwiercił się w rurę od wody... myślałam, że mnie apopleksja trafi na miejscu...
Trzymam kciuki z całej siły za zakończenie robót bez niespodzianek.
A mojemu eM muszę oddać sprawiedliwość - co prawda bałagani ale i sprząta i to nawet lepiej ode mnie
.