Madzia, wiesz mi też się podoba

teraz w końcu zamknęłam ramy ogrodowe. Przestało mi zgrzytać. Zostały tylko drobiazgi, zmiany kompozycji na rabatach. Może na jesieni zmiana w narożniku z czaplą. Nie wiem co prawda jak długo ten stan się utrzyma bo ciężko mi usiedzieć na czterech literach i plany różnych dziwnych rzeczy są (np. wczoraj powstała świetna moim zdaniem koncepcja na mini ogrodową piwniczkę dla męża i jego przetwory, bardzo nam brakuje takiego miejsca w domu o stałej temperaturze).
Może ja dziwna jestem ale mam swoje ulubione miejsca do siedzenia w ogrodzie i z tych miejsc muszę ale to koniecznie muszę mieć widok na coś ciekawego. I tam jest tak zrobiona kompozycja, że jak siedzę na metalowych krzesełkach pod różami to całość mi się w końcu zgrywa. Tak samo jak podchodzę do tego przejścia w rabacie - nasadzenia zrobiłam tak, że są zestopniowane i z każdym krokiem odkrywane jest coś nowego. W sezonie okaże się czy miało to sens. To samo mam jak w domu jestem. Mam kilka miejsc w domu z dużymi oknami - kuchnię - tu muszą roślinki rano fajnie wyglądać i się zgrywać na osi widokowej z kuchni. Jak wstaję rano i robię kawę lubię patrzeć na ogród. Czasami się po prostu zawieszam wtedy w myślach, resetuję przepracowany mózg

Drugie miejsce to okno w salonie. Jest duże (ponad 2 metry szerokości) i otwarte (brak firanek). To taki mój obraz ogrodowy. Przenika do wnętrza domu. Trzecie miejsce to taras, ulubione miejsce na wieczorne polegiwanie z lampka czegoś dobrego i słuchanie ciszy, czytanie, myślenie. Tu wieczorem musi być klimat i robi go w ogromnym stopniu oświetlenie. Ot, takie fanaberie mam.