Ja co roku pod koniec sezonu, szczególnie po sadzeniu tych moich setek cebulek tulipanów

, mówię basta. Koniec zmian, jest już ładnie, nie chcę więcej. I róże też te co chciałam już mam. A potem i tak 7 sztuk nowych odmian zamawiam. I przychodzi zima, oglądam moje zdjęcia z sezonu w ogrodzie, potem te nasze Ogrodowiskowe ogrody bo w końcu mam czas i inne ogrody na świecie i odzywa się pomysłowy Dobromir

piłeczka wali o głowę. Aż dziura powstaje i nagle Eureka. I od wiosny od nowa oprócz normalnej roboty to zmiany robię, kostki dopiero co ułożonej, linii rabaty, nasadzeń. Wszystko powstaje w pocie czoła bo ani nie mam jeszcze takiego doświadczenia, ani wiedzy ani tak bardzo dobrej znajomości własnego terenu i jego wymagań. Więc to jest faza ciągłych testów i uczenia się. A że ogród to nie wyścigi to na wynik trzeba poczekać. Rok, dwa a czasami 5 i więcej. Najważniejsze, że powoli do przodu, że nie mam już tak, że patrzę na rabatę i widzę tylko błędy, że mi się podoba i że całą rodziną dobrze się tu czujemy. I że kiedyś tej roboty w końcu będzie mniej. Bo taka standardowa pielęgnacja zajmuje mi niewiele czasu. A jak jeszcze podlewanie automatyczne założę to już będzie luksus. Tego się trzymam