Wracam do tematu różanego - Boscobel - moja ulubienica - po deszczu dostała kropki ale i tak ją kocham. Miała mieć obok kremową lilię - wyszły pomarańczowe. Bez sensu. W tym sezonie z Benexu połowa lilii pomylona ;(
Gospel - to jednak piękna jest róża. Mogłaby mieć więcej kwiatów (na razie 3 sztukami mnie w tym roku uraczyła i jeszcze 2 pąki są) ale na to chyba muszę poczekać jeszcze z rok.
Stadt Rom - świeci na rabacie. Niska i obsypana kwiatami.
Schone Maid - po deszczach w piegach. Duże, takie puchate kwiaty. Jak w odpowiednim momencie złapię - nie smieci
Dla przerywnika - Pink Anabelle - pierwszy rok jak nie leżą mi na rabacie. Chyba w końcu i ziemię i miejscówkę dobrą dostała. Z tyłu dopiero rozwijają mi się naparstnice. To i tak szok, że w ogóle będą kwitły bo kupiłam sadzonki siane w styczniu (tia, taniej chciałam aby było to i mam taniej tylko dużo później)
Madzia ładna jest ale czterech liter nie urywa mówiąc szczerze. Kwiat owszem uroczy ale cały krzaczek już absolutnie nie a to rabata frontowa. Bardzo ciężko zniosła zimę i potem wiosenne przymrozki. Ma dwie (raptem) łodygi i jeden kwiat. Coś tam od dołu jeszcze odbija. Kwiat liczyłam, że będzie bardziej taki postrzępiony na brzegach. Nie jest. Zobaczymy co dalej.
Obok jest kocimiętka, taka z tych niskich kopiastych