no i jeszcze ten nieszczęsny przód domu w trakcie robót:
usechł kolejny klon-to już czwarty- w zasadzie to raczej korzenie doszły mu do wody i się udusił. Kupię za niego kulistą olszę imperialis i będę jej ciąć kulistą koronę-ona ma fajny ażurowy pokrój i woda jej nie straszna przecież

a tu z góry-brakuje jeszcze żywopłotu na ładne tło i paaaaru innych rzeczy,żeby to nie wyglądało jak pobojowisko

Jeny, ileż tu jeszcze brakuje do końca

Ale już dardzo dużo zrobiłaś, najbardziej to widać porównując zdjęcia wcześniejsze z teraźniejszymi. Podziwiam Twój zapał do pracy.

dzięki serdeczne za wsparcie Aldona, bo juz trace siłe do pracy.cały wolny czas od roku, piątek świątek i niedziela dłubię w ogródku i kopię. Mąż też pomaga jak tylko umie, ale jak mu mówię, że dzisiaj robimy to i to na ogródku to widzę, że w jego oczach powoli pojawia się załamanie Tymczasem ja jestem taka, ze jak się za coś wezmę to muszę i już.Założyłam sobie, ze do końca tego sezonu jeszcze wytrwam i z grubsza zrobię ten ogród. Potem juz zostanie tylko trochę dużych roślin, ale wsadzanie to już pikuś przy ciągłym kopaniu ziemi, wykopywaniu ton gliny i odchwaszczaniu. Bary mam już jak Pudzian, a odplewiać mogę na wyścigi

To już niewiele Ci zostało, odwaliłaś kawał roboty, możesz być z siebie dumna. Czasami sobie odpuść, odpocznij, weekend spędź z najbliższymi, nabierz dystansu zobacz to co już masz a nie to co jeszcze trzeba zrobić. Dobrze, że masz wsparcie męża, dlatego jemu też czasami odpuść.

Małymi kroczkami i powolutku zobaczysz że wszystko zrobisz Podziwiam zapał Na pierwszym
zdjęciu z drzwi lub okna, widać jak jest już ładnie. Nieźle Ci się rozrosła trawa z prawej, ja ją zawsze
ogradzam plastikowym płotkiem wkopanym w ziemie.

Ja też miała chwilę załamania i twierdziłam, że nigdy ten ogród mój nie będzie wyglądał jakbym chciała. Wykańczało mnie przekopywanie tej "skały" (gliny), brak finansów.... ale potem przeszło i dostałam "nowych sił" Głowa do góry

myszorek napisał(a)

dzięki serdeczne za wsparcie Aldona, bo juz trace siłe do pracy.cały wolny czas od roku, piątek świątek i niedziela dłubię w ogródku i kopię. Mąż też pomaga jak tylko umie, ale jak mu mówię, że dzisiaj robimy to i to na ogródku to widzę, że w jego oczach powoli pojawia się załamanie Tymczasem ja jestem taka, ze jak się za coś wezmę to muszę i już.Założyłam sobie, ze do końca tego sezonu jeszcze wytrwam i z grubsza zrobię ten ogród. Potem juz zostanie tylko trochę dużych roślin, ale wsadzanie to już pikuś przy ciągłym kopaniu ziemi, wykopywaniu ton gliny i odchwaszczaniu. Bary mam już jak Pudzian, a odplewiać mogę na wyścigi

jakbym czytała o sobie i moim M

Dzięki serdeczne Dziewczyny i Chłopaku.
Trawa to mozga trzcinowata z darów.Posadziłam ją marcem zeszłego roku z dosłownie kilku patyczków. Jeszcze na trawnik nie włazi i korzeni się płytko, ale masz rację Paweł, to juz powoli ten czas, żeby jej barierę zrobić.
To bardzo fajna trawa, bo szybciutko na wiosnę wyłazi i jesienią do późna jest dekoracyjna, a jak zawieje wiatr to cudownie szumi i szeleści.No i śnieg z dachu jej nie groźny.Miała być tymczasowo, ale raczej już zostanie

Ta praca cieszy, zwłaszcza jak widzimy efekty. Ale to wielki fizyczny trud, którego Twoje rączki mogą nie wytrzymać. Nie rób ponad siły Myszorku. Wspieram

Myszorek dacie radę, już nie dużo zostało, pomyśl o efektach końcowych, faktycznie już dużo zrobiliście, trzymam kciuki za końcówkę)