Bo tak postępuje kochający Ogrodnik. Wstanie w nocy, by okryć rośliny, dowlecze się na ostatnich nogach z konewką wody, ręcznie zbierze te wstrętne pluskwiaki z rabarbaru - żeby ulżyć roślinom.
Najpierw zadzwoniłam, powiedzieli że tych dużych już nie mają, ale mają mniejsze. Powiedziałam trudno, i pojechałam, bo zdążyłam już obdzwonić różne szkółki (w tym Pęchcin) i nigdzie nie mieli.
Jak pojechałam, to się bardzo ucieszyłam, bo zobaczyłam, że została ostatnia duża sztuka. Wzięłam jedną dużą i jedną małą, i dopiero w domu, jak się dokładniej przyjrzałam, to okazało się, że ta duża to nie lamarcka, tylko kanadyjska, odmiana rainbow pillar. Muszę jechać znowu i oddać (brawo ja:/).
Także teraz dziewczyny szukam jeszcze jednej rzeczy: hortensji pink annabelle. a jeszcze lepiej by było, gdyby była candybelle bubblegum, co to Iza mówiła, że wygląda jak anabelka tylko się nie pokłada
W zasadzie, jak mam tam tą irgę, to nic więcej nie potrzebuję.
Ale tak sobie myślę, że irga jest za płaska, widziałabym tam raczej berberysa green carpet - on ma taki ładny pokrój. tylko nie chcę wprowadzać kolejnego gatunku, więc jeszcze się waham...
W takim razie ta moja miłość to mocno wybiórcza, bo do okrywania i pryskania roślin mam bardzo mało cierpliwości
No to przyznam się po cichutku, że ciachałam je na sam koniec lutego. Może dlatego takie prędkie są.
Ale ćmę też już wypatrzyłam i opryskałam:/
Przyznaję Haniu, że ta rabata daje mi wyjątkowo dużo radości. To miejsce od trzech lat było.... nie takie jak trzeba. A teraz zaczyna w końcu nabierać właściwego wyglądu