Na pewno nie taką
Z normalnej telewizji w tej chwili oglądam już tylko "co ludzie powiedzą" w niedzielę rano. A tak to tylko przez internet.
Jak napisałam wyżej - bez telewizji publicznej spokojnie bym się obyła. Za to bez internetu - mowy nie ma
O Poldarku czytałam tylko recenzję, że w żadnym innym filmie peleryny nie powiewają tak pięknie: na klifach, w świetle zachodzącego słońca
Podobno w swoim gatunku to bardzo dobry serial, tylko trzeba lubić melodramaty.
Sprawa idealna jest super! Dużo bardziej mi się podoba niż żona idealna
Z przyjemnych seriali, nie wyciskaczy łez i nie spływających krwią mogę polecić:
Brooklyn 99 - rodzaj sitkomu dziejącego się na komisariacie; bardzo sympatyczni bohaterowie;
Grace i Frankie - o tym, że po 60-tce to niekoniecznie już tylko wnuki i szydełkowanie
The Crown i Victoria - brytyjskie królowe zawsze na propsie
The Suits - najlepiej ubrana kancelaria prawna jaką w życiu widzieliście
Orange is New Black - millenial-ka w więzieniu; komediodramat z zacięciem społecznym;
Kurczę, jest tego trochę, a przede mną lista jeszcze taka długa
Ja niestety za smokami i magią nie przepadam. Przepada mąż. Hiacyntę ogladam czasem , ostatnio córka wkręciła mnie w Grace i Frankie, bawi mnie teoria wielkiego podrywu (Sheldon), ale wcześniejsze sezony. Filmy oglądam w necie, ponieważ przestałam lubić chodzić do kina (zapach tacosów i sosików do tychże doprowadza nie do mdłości i skutecznie odstrasza), ogladam sporo sportu w TV. Reszta programów to nyndza.
Edit: skalnica, doczytałam, nada się
Właśnie o tym pisałam wyżej: wolę good fight od good wife (u nas to przetłumaczyli żona idealna i sprawa idealna)
Do vikingów się nie przekonałam, ale westworld mnie faktycznie wciągnął. Tam też są niezłe rozkminy
Od kiedy przestałam oglądać łyżwiarstwo figurowe (jeszcze za czasów nastoletnich), to sport w telewizji mógłby dla mnie nie istnieć. Nawet skoki w erze Małysza