To u mnie też norma, hihi Ale to też dlatego, że ja bym chciała wszystko mieć... a tak się nie da.. ale też nauczyłam się już trochę hamować swoje zapędy zakupowe
No coś w tym jest- jak ktoś ze znajomych do nas wpada, to zawsze zdziwko jest i że ekstra... Ale to miłe bardzo, nawet jeśli się nie znają, bo skoro robi na nich wrażenie, tzn że włożona praca nie poszła na marne
ze wszystkim się zgadzam - z tym, że u innych lepiej, piękniej, spójniej... i że za mało doceniamy same siebie, bo przecież ktoś te nasze ogrody stworzył tymi ręcami robione !
To też sztuka, żeby siebie doceniać Ja np. dziś sama siebie pochwaliłam przed lustrem, że ładnie wyglądam w bikini, bo mierzyłam akurat i w związku z tym w nagrodę je sobie kupiłam
U mnie, odpukać, inwazji jakiejś znacznej nie ma - ot kilka ślimaków dziennie znajduję (nie szukając ich specjalnie). W zeszłym roku była masakra, tyle tych nagich pełzało, a teraz skorupkowy raczej k w znośnych ilościach. W sumie chyba jeszcze nie zdarzyło się, żebym przez nie straciła roślinę. I niech tak lepiej zostanie
Lejesz miód na me serce czasem udaje się coś fajnego stworzyć, a ja ciągle się powstrzymuje, żeby z dodatkami nie popaść w przesadę. Jednego metalowego białego płotka żałuję, że nie kupiłam. Dwa razy mnie kusił w sklepie, a jak się namyslilam to już nie było
Uzbierało się kilka odmian mam parę miniaturowych, trochę takich średniej wielkości. W duże iść nie mogę, bo byłyby przytłaczające raczej u mnie. Ale bardzo polubiłam te "liściory", najbardziej te pachnące z pachnących mam babkolistną i fragrant bouquet
Ja dopiero po jakimś czasie zaczynam do niektórych host dojrzewać, np kiedyś nie trawiłam Praying hands, a teraz uważam za wyjątkową. Chyba kupię też Blue mouse ears, bo tak Kwartecik ją chwali, że się przeproszę może z jej siną zielenią