Kochane jakim dronem? Dronem to może w środę
Dzisiaj przygotowania pełna parą - spowiedź, sprzątanie kościoła, prasowanie wszystkiego, co przez remont w środku prasowane nie było, pastowanie i takie tam...
Z ogrodzie udało się skosić trawę- o tak o- bo trzeba było omijać góry piasku z fundamentów...ogród nieco obsechł ale na rabaty nie da się wejść. Tzn da się- mój Pierworodny wszedł za piłką ....przyniósł do domu pół rabaty na skarpetce-buta wyciągaliśmy
Skrzynie wstępnie ustawione w warzywniku- muszą poczekać na ciąg dalszy po Komunii. Ja nie wiem, co mi wyrośnie jeśli posieje warzywa w połowie maja...
Macham do Was i uciekam

Prognozy nadal nie napawają optymizmem

I jeszcze Wam powiem, że wieczorami i nocami wciągnęła mnie trzecia z kolei książka o himalaiźmie

Po wyprawie w himalaje reszta to pestka

No to trzymam kciuki żeby się udało! U mnie też przygotowania rozpoczęte, ogród dziś załatwiony - swoją drogą nie wiem jak jutro wstanę bo pewnie takie zakwasy będę miała - od jutra środek ogarniam, byle do niedzieli zdążyć. Pozdrawiam.

Hahaha! Właśnie się dowiedziałam, że mój M drona sobie kupił... haha! A jest już grubo po... komunii

Marta, będę w razie czego dmuchać i chuchać,to może rozgonię chmury jakby miało padać. Ale życzę słoneczka i żeby wszystko się udało.

Makusia napisał(a)

I jeszcze Wam powiem, że wieczorami i nocami wciągnęła mnie trzecia z kolei książka o himalaiźmie

Myślałam, że już po imprezie jesteś.
Zaczytywałam się ostatnio na temat Wandy Rutkiewicz i Jerzego Kukuczki plus Hugo-Baderem o wyprawie na Broad Peak.

Czytam o deszczach, a u mnie za chwilę pewno będzie susza. Taka niesprawiedliwa ta aura

Martuś, nie jest źle, nie?
Mam nadzieję, że bawisz się dobrze i dzieciaki też, nawet słonko wychodzi, choć wczoraj jak wracałam do domu, to stwierdziłam, że centralna Polska chyba znowu najwięcej dostała, zimą najwięcej śniegu, teraz deszczu, pola zalane, Warta jakaś taka duża była, ale z optymizmem patrzę, bo jak dziś rano spojrzałam na ogród, to się okazało, że przynajmniej nie jest już pod wodą, tak jak w piątek kiedy go zostawiałam
W okolicach Hani w drodze na weekend złapał nas śnieg i nie odpuszczał, to dopiero był hardcore A w sobotę rano M... odśnieżał samochód. Normalnie płakać mi się chciało.

Edit: doczytałam, że Hania nie mieszka w okolicach Ślęży, tylko Szklar Potaśtało mi się