Haniu z gruszkowego na wierzbie - zacznę od końca
Każde rajskie jabłuszko na wykałaczkę, a wykałaczkę w wieniec ze słomy; właściwie to wykałaczki były jeszcze na pół podzielone więc jabłuszko na pół wykałaczki, a te pół wykałaczki w wieniec, ot i jakoś szło, nawet szybko

.
Mam pełną świadomość parterówek i tej mojej ciągoty w dół, no po prostu nie potrafię mierzyć wyżej. Ta parterowość rzuca się zwłaszcza na zdjęciach, bo na co dzień tak z bliska nie odczuwam jej aż tak bardzo. Dopiero zdjęcia mi to uświadamiają.
Tak - przy tarasie wypadałoby by był jakiś wysoki akcent.
Aktualnie od 10 lat za ten akcent robi parasol przeciwsłoneczny

(na fotkach go nie widać, bo już po letniej fali upałów został zdemontowany).
Lubię ten ugór z naprzeciwka. Dla mnie to jest niesamowity spektakl przyrody.
Jeszcze kilka lat temu nie było tam nic, taka przeorana ziemia, ubogi biotop, pustynia. Z czasem przyszły trawy, pojawiły się kwiaty i coś co cenię - wrotycz, potem samosiejki brzóz, jakieś sosenki, wierzby, życie biologiczne, pszczoły, ślimaki w ilościach zatrważających i wszystko wzrasta, i z każdym rokiem coraz bujniej, coraz wyżej.
Pojawiły się głosy sąsiadów, by zmobilizować właściciela do uporządkowania terenu.
Kilka lat temu pojawił się pan z piłą elektryczną. Po jego harcach smutny to był widok: padnięte brzózki, sosenki, wierzby.
Na szczęście przyroda ma waleczną naturę, łatwo się nie poddaje i walczy do końca.
I znów są brzózki, sosenki i wierzby, i kwiaty, które zrywam na procesje Bożego Ciała i ziółka na MB Zielnej. I pszczoły mają co zapylać i owady gdzie latać. I tak jakoś radośniej, tak multi-kulti. W porównaniu z tymi barzołami przystrzyżony trawnik to nuuuda Panie,
I proszę pana, patrzy tak: w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna, proszę pana. - cytując klasyków.
I wymiar praktyczny też jest - mieszkam na Śląsku, mam kilku sąsiadów kopciuchów niesamowitych, w okresie grzewczym produkcja pm-ów ponad wszelkie normy, smog możesz ciąć nożem, więc te sosenki to takie moje filtry, a oprócz tego tłumią odrobinę pogłos z hałasu ulicznego, poprawiają mikroklimat - nie, nie mam potrzeby się od tego nieużytku odgradzać - ja wiem, że estetyka zapłocia odbiega od estetyki prezentowanej i preferowanej na ogrodowisku, ale ja lubię też i estetykę Matki Natury.
Tak - śliwy to był dobry pomysł, bo ściana garażowa sąsiada to już nie moja estetyka (wolę barzoły

)
Trawnik musi być - bo dzieci grają w piłkę, ja w badmintona, to samo skarpa - biegają tam, zjeżdżają z "górki", muszę poczekać jeszcze kilka lat jak im się znudzi. Na szczęście są widoki na likwidację piaskownicy (tak jeszcze z rok, dwa będzie gościła w ogródku)