No to jak nie masz problemu z wyrzucaniem to jesteś w super sytuacji Większość z nas (w tym ja) ma jednak opory. No bo się dostało, przywiozło z daleka, rozmnożyło samemu... Brawo ty
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...
Nett i super taka rozmowa, daje to do myślenia. Jak masz jakieś miejsce w ogrodzie "niewidocznie" to możesz tam póki co zrobić rabatę zbierankę taki busz. Bo później podczas robienia tego zamysłu może się okazać że dana roślina super by w jakimś miejscu pasowała, taki dodatek jak to w domu co klimat robi
EMowi spodobał się pomysł, że miałoby być tylko kilka gatunków roslin i nic więcej. Jak on się ucieszył
Mówi, ze się nie zna na tych wszystkich kfiutkach i nie wie co z nimi robić, dlatego nic nie robi. A jak będzie pusto, tez nie będzie robił, tylko nie będzie już miał wyrzutów sumienia
Ja większośc roślinek kupowałam w tym roku, nie przywoziłam z daleka, a i niewiele rozmnażałam, bo nie miałam jeszcze z czego, parę turzyc czy rozchodników, kocimiętki, rozplenice to jeszcze nic sentymentalnego.
Na pewno nie pozbyłabym się platanów, miłorzęba, niektórych róż i traw. A reszta coż. Wyrzucać może szkoda, ale jeśli u kogoś by rosły i cieszyły, to ja też będe się cieszyć.
Aneta,ale ci zazdroszczę męskich decyzji Mi trudno rozstać się z roślinami...no chyba ,że wiem ,że ktoś inny o nie zadba
czekam z ciekawością na nowe pomysły
Podczytywałam cały weekend, co tam słychać u Ciebie i widzę, że się koncept nowy urodził
Fajnie, że spotkałaś kogoś, kto pozwolił Ci z zupełnie innej strony spojrzeć na ogród i plan. Teraz tylko ochłonąć, pomyśleć i będzie dobrze.
Renia nie nastawiaj się, bo możesz się rozczarować. To była krótka rozmowa na temat koncepcji, bez szczegółów. A jak zaczynam teraz myśleć, to wychodzą mi rzeczy, których nie ruszyłyśmy albo mówlam, ze chcę żeby zostały, a teraz mi do końca nie pasują. Więc wiesz.. spokojnie