Witaj Zuzka
Czytałam u Basiu i tym, że podlewałaś na opuchalaki wrotyczem. Jak przygotowałaś preparat? I jak, w jakiej ilości go stosowałaś?
Pozdrawiam
Cześć Adela
Przepis na wyciąg znalazłam w internecie:
Wyciąg z wrotyczu – przygotowanie i stosowanie:
30g suszu z wrotyczu należy zalać 10 l zimnej wody i pozostawić na 24 godziny, aż wytworzy się lekka piana. Następnie powstałą mieszaninę trzeba przecedzić i rozcieńczyć z wodą w stosunku 1:2.
Podlewałam tak sporządzonym roztworem rabaty późnym wieczorem. Jeszcze zastanawiam się nad kupnem Larvanem
Larvanemem podlał mąż żurawki i trawnik. Potem pilnowaliśmy aby było wilgotno.
W tym roku nie widziałam u nas opuchlaka ale w jednym miejscu, bardzo odległym od miejsc podlanych Larvanemem, krzak trzmieliny ma powygryzane listki co wskazywałoby na żerowanie opuchlaka.
Gdzieś czytałam, że trzeba zastosować dawkę przypominającą po roku.
I nie wiem, czy mogę podlać wrotyczem, czy on nie wybije żywych nicieni w glebie.
Wydaje mi się, ze opuchlaki nie latają, choć gdzieś na innym forum spotkałam się z takim stwierdzeniem, ale moim zdaniem na pewno nie latają. Za to na pewno mogą rozprzestrzeniać sie po całym ogrodzie i wchodzić po elewacji do domu. Dlatego ja Larvanem planuję nawet część trawnika zlac. Na szczęście ogródek mam mały. Na opakowaniu jest chyba informacja na ile m2 wystarczy opakowanie.
Próbuję wyłapać dorosłe osobniki , ale widzę ze juz są też mniejsze opuchlaki. U mnie w tym roku przeniosły się z tyłu ogródka ( tam mam mało dziur na liściach), na front i zaatakowały 4 róże siejąc poprostu spustoszenie.
Cytuję za Toszką: https://www.ogrodowisko.pl/watek/868-rozaneczniki-choroby-i-szkodniki?page=215#post_1
Jestem nimi przerażona. Boję się, że rozprzestrzeniły się na połowie ogrodu. Dwa rododendrony rosnące w innej części ogrodu mają się ok. Inne dwa cierpią razem ze mną
Spróbuję zastosować jeszcze RT (roztwór tymolowy), o którym pisał wielokrotnie Mazan.
Toszka u mnie pisała jeszcze o podlaniu Decisem bardzo mocno zwilżonej ziemi. Tak, żeby preparat mógł wniknąć głębiej w ziemię. Też to robiłam kilkukrotnie.
Opuchlakami też jestem przerażona, bo robią u mnie największe spustoszenie. I nie sądziłam, że one różami też nie pogardzą. Z ż€rawek zrezygnowałam, rozchodników, bergenii specjalnie nie sadziłam, żeby nie kusić opuchlaków, a i tak co rusz jedzą co innego.