Ogrodu pod kloszem nie schowasz więc atakują różne plagi a kiedy jeszcze brak czasu daje się we znaki,nie pozwala na sytematyczne doglądanie, dopada nas chandra. Takie to nasze ogrodowanie....
Z Kent jestem zadowolona, tylko posadziłam obok Mm HArdy i Tuskana,,, które łapały czarną plamistość.. i poszła na najbliższe Covery. Opuchlaki osłabiły Covery/Kenty wiec łatwo chorowały. Na zimę nie kopczykowałam niczego, a ta zima byłą nawet solidna w stosunku do ostatnich.. wiec jeden krzaczek mi wypadł.
Na innej rabacie jest Comte i zostały, były z Bonicami, ale Bonice chorowite, i nie grały do końca ze sobą.. wylatują, zostały się chyba ze dwie.
Masz cudowny ogród i aż żal że nie mam kiedy w nim pobuszować..
I mam jedno pytanie ile roślin jest od początku?? Najprawdopodobniej kilka krzewów i drzew. Może jakieś piwonie.
Mi chodzi o to , że ogród rośnie i musimy robić miejsce innym roślinom, bo inaczej zrobi się nam park.Dziki busz. Zresztą część roślin sama wypada ze starości.. jak ludzie.. i tego nie unikniemy.
Tak jak piszesz, kilka drzew, iglaków, krzewów, piwonie. Ale też rododendrony i azalie oraz kilka róż. Te rośliny tworzą szkielet, reszta jest zmienna, są to byliny, róże, modne rośliny, nowości. Wiele wylatuje po kilu sezonach bo okazuje się że są kłopotliwe, chorowite albo ekspansywne.
Też Aniu jestem na etapie myślenia jak zrobić aby ogród był mniej pracochłonny.
Już za kilka lat nie będę dawać rady samej go pielęgnować, w tym roku pierwszy raz przestałam obrywać przekwitnięte kwiaty z azalii. Myślę też o wywaleniu kilku róż które są chorowite, ale też chorują mi bukszpany na grzyba, kule które hodowałam kilkanaście lat mam teraz wywalić? Ech..
Też o tym myślę coraz częściej.
Kiedy jakiś czas temu ktoś na forum napisał, że na zachodzie propaguje się modę na mało obsługowe ogrody pomyślałam, że nie ma ogrodu w którym nie ma dużo pracy.
Jadnak niedawno uświadomiłam sobie, że mam u siebie kawałek ogrodu, który jest prawie bezobsługowy.
W przedogródku ma rabatę z hortensjami bukietowymi, miskantami, kopytnikiem, runianką i hakonechloa, żurawką citronelką (i kulkami cisowymi).
Wiosną robię cięcie hortensjom, ścinam miskanty i czasem czyszczę kopytnik z brzydkich liści (ale rzadko, bo jeśli nie są bardzo brzydkie, to zostawiam, bo szybko zakrywają je nowe).
Raz w roku tnę cisy.
Na jesieni związuję miskanty w snopki.
Kilka razy w roku (2-4) usuwam zbrązowiałe od słońca liście citronelek. Dlatego postanowiłam je stamtąd wywalić - zastąpi je hakonechloa żółta.
Dwa - trzy razy zaaplikuję jakiś nawóz. I koniec.
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
To ja mam mniej pracochłonną część ogrodu, to rododendrony- nic przy nich nie muszę robić oprócz zakwaszania siarką pylistą raz na dwa trzy lata i sypania nawozów dwa razy do roku. Przekwitłe kwiatostany można obrywać ale niekoniecznie.
Miskanty jeśli nie dasz im wystarczającej ilości miejsca to po kilku latach jak się rozrosną sama nie dasz rady podzielić karpy. A rh można ciąć z łatwością.
Cisy tniesz raz w roku i na dodatek nie chorują więc są dobrą alternatywą dla bukszpanów
Hakonechloa jest moją ulubioną trawą, mam jej coraz więcej w ogrodzie, bukietówki trzeba tylko nawozić solidnie bo moje w tym roku dość słabe.
Mój ogród w części ma lat 50.Babcia Krzysia go zaczynała zakładać.Z tamtych czasów są drzewa już częściowo niestety chore ale trzymam je na siłę choćby tylko pień. Pontyjka ma lat 40. Cis który został obcięty do korzenia prawie, teraz jest kulką a kiedyś porastał kawał ogrodu. Stare hortki ogrodowe mają po trzydzieści kilka lat. Ogród jest zupełnie inny już ale zaszczepiony przez babcię.