Basiu, nie sadze żeby to była Blue Bird. Myślę że to najzwyklejsza ogrodowa, która ma wystarczająco kwaśna glebę, by zabarwić się na niebiesko. Ja jej niczym nie podsypuje. Chociaż chyba powinnam bo zauwazylam, że od dolu jej kwiaty zmieniaja barwe na fioletowa.
Nie chce fioletowej. To jest też powód, dla którego nie chciałabym jej wykopywać z tego miejsca. Boję się że to może spowodować utratę niebieskiego koloru.
Z jednej strony dobrze wiedziec, ze nie tylko ja tak mam
Moj maz to tylko oczami przewraca jak wraca z pracy a ja cala umorusana w ogrodzie. Nawet w niedziele, gdy sasiedzi sie na tarasach wylegiwali, ja biegalam z narzedziami po ogrodzie... Mam rozgrzebane 4 rabaty i nie umiem ich skonczyc, bo co chwile cos przesadzam.
Teraz sie troche zdolowalam, bo przesadzilam moje roze Morsdag w jedno miesjce, zeby ladnie wypelnily pierwszy rzadek na najbardziej oslonecznionej rabacie.
Po kilku dniach zauwazlam, ze opadaja im liscie a na dzien dzisiejszy nie maja ich prawie wcale. Nie wiem co sie stalo. Podlewam je regularnie. Ten gatunek roz nalezy raczej do bezproblemowych. Wystarczy przyciac wiosna, podsypac nawozem dwa razy w roku i mozna sie cieszyc pieknymi kwiatami od maja do listopada. W zeszlym roku to niektore z nich mialy kwiaty jeszcze w styczniu.
Szkoda tych róż. Może przesadzenie im zaszkodziło? Sama nie wiem czemu tak zareagowały.
Ja też latam z roslinkami po całym ogrodzie i sadzę, przesadzam, przesuwam( przesadzam) o 20-25 cm w prawo, w lewo. Czasem to myślę, że chyba nie znam się na tym wszystkim i dlatego tak wciąż poprawiam. Najgorzej, że teraz w te upały to nie czas na przesadzanie ale z drugiej strony chcę poprawić jak najszybciej to co żle posadziłam. Może gdybym zatrudniła do tego projektanta zieleni to byłoby bezbłędnie? Takie myśli czasem mam . Pozdrawiam serdecznie. Głowa do góry Kamilko. Dasz radę! Popatrz na swoją piękną hortensję i smutki miną.
To wszystko co napisalas Basiu, to jakbym ja sama pisala. Wszystko sie zgadza. Przesadzanie, przesuwanie, bieganie po calym ogrodzie... I nawet te mysli, ze moze to dlatego, ze sie nie znam i gdybym zatrudnila projektanata to byloby idealnie. Ja tak mam na chwile obecna. Wiem, ze nie ja pierwsza i nie ostatnia. Moja mama tez tak ma. I moje kolezanki rowniez.
No coz, podobno praktyka czyni mistrza wiec moze dojdziemy kiedys do tej perfekcyjnosci, ktora nas zadowoli.
Co do roz, to mysle, ze susza zrobila swoje. W sumie staram sie je podlewac ale pewnie moj syn zapomnial o nich, gdy przez kilka dni mnie nie bylo. Wczoraj przyjrzalam im sie dokladniej i zauwazylam, ze dwie z nich na pewno przezyja, choc pewnie w tym roku juz nie zakwitna. Cztery pozostale poki co nie rokuja dobrze. No coz, bede obserwowac i miec nadzieje.