Siedzę od rana i czytam ... i czytam... jak kolejny tom ulubionej serii

Miałam dzwonić, ale u nas nie da się na chwilę, bo ta chwila to minimum dwie godziny, no i tak mi zeszło a raczej padało plackiem po całym dniu
Tak czułam, że działasz. Obstawiałam kącik po prawej, ten od domku. Ten po lewej - runianka była tam na wypasie, bardziej za nią widziałam dziurę, no i dobrze widziałam, przyszła kosmata a ile nie pomyliłam. Uwielbiam czytać twoją argumentację nasadzeń. U mnie z przodu wokół ronda mnie to czeka, baza jest więc przychodzi pora na dopieszczenie.Obserwacja rabat porami roku to coś co zaczynam powoli czuć. Tym bardziej poczytam raz jeszcze u ciebie.
Dereń pagodowy w tym miejscu wygląda obłędnie. Cyprysik był w coraz gorszej formie. Mój nad kulkami berberysowymi jeszcze się zmieścił, super, że tobie udało się znaleźć tak duży egzemplarz.
Klon bez kulkowca też lepiej się prezentuje. Zostały dwa kolory, jest jakby spójniej. Dosadzone doły zamiast płożącego jałowca będziemy komentować jak nieco podrosną

Na razie tak jak piszesz uruchamiamy wyobraźnię
Swoją lawendę ścięłam piłą prawie na zero. Zaskoczenie - odbija i to bardzo. Zazwyczaj cięłam ją tak jak ty swoją, coś zeszłorocznego zostawało. Przy starych egzemplarzach taki zabieg chyba co jakiś czas jest konieczny. aby wiechy nie rosły.
Tę brzozę, którą wyeksmitowałaś to yougii była? U siebie też poczyniłam pierwszy krok do pożegnania. Mocno podcięłam jej koronę i posadziłam iglaka. Troszkę poczekamy a potem będzie wymiana

Na razie widzę nogi przechodniów - niedobrze
Ubrane iglaki rozbawiły mnie do łez, koszulki im zrobiłaś, żeby tak nieprzyzwoicie gołe od drogi nie stały

Wracam do lektury, wygoogluję nowe roślinki, niektóre nazwy gdzieś mi dzwonią, inne zupełnie nowe.
Deszcz zapowiadają na kilka następnych dni, mam nadzieję, że nadal będziesz tu odpoczywać