Miesiąc temu zauważyłam 2-3 motyle (tylko), kontrolowałam bukszpany, nie chciałam pryskać, zbierałam średniaki, obcięłam przyrosty (dobrze, że ścinki wyrzuciłam do osobnych worków).
Wydawało mi się, że panuję nad sytuacją, tydzień nie zaglądałam i ...
Po ostatnim weekendzie boję się, że sytuacja jest nie do opanowania

Na jednym buksie one są we wszystkich stadiach rozwoju - czarne główki, średniaki, duże gąsienice i poczwarki. Na teraz to tylko motyli brak tzn. pułapki puste.
Całe 3 dni zbierałam paskudztwo do słoika, likwidowałam wrzątkiem (w wodzie nie toną) i karmiłam tym mrówki.
Mam 32 głowy i jakieś 20m żywopłotów, bardzo mi tego "dobra" szkoda - pryskać? Czy to się da zatrzymać?
Z drugiej strony w stosunku do lat ubiegłych obserwuję znacznie zmniejszony "ruch owadzi" w ogrodzie i boję się, że zaszkodzę innym - nie pryskać?