Ostatnio wysmarowałam post, ale mi gdzieś umknął. Po 3 tygodniach od wykrycia pierwszych gąsienic i skutecznym pryskaniu lepinoxem ponownie znalazłam kilka nowych gąsienic. W sobotę zebrałam z moich kilkunastu metrów obwódek i kilku kulek łącznie 5-6 sztuk.. a że ostatnio codziennie padało, to oprysku Lepinoxem nie zrobiłam. I się zastanawiam, bo wczoraj zrobiłam przegląd wszystkich buksów i jest czysciutko.. czy jest tak, że jeśli jeszcze jakieś gąsienice były to od soboty padły, bo wciąż bakteria jest obecna w buksach, czy może to fart, bo tylko tyle było szkodników i wszystko wyzbierałam ręcznie.. nie ma śladu prócz nieco powygryzanych liści. Czy jednak pryskać, czy się wstrzymać miesiąc/dwa do drugiego oprysku prewencyjnego?
W Lublinie plaga się znacząco rozwinęła. Ja jeszcze walczę. Wycinam zżarte fragmenty, czyszczę, pryskam. Sąsiedzi już wycinają przy ziemi wieloletnie kule czy żywopłoty. Najbardziej dostały u mnie stożki - są dosłownie ażurowe... No i największa kula... W zasadzie wszystkie są podgryzione w mniejszym lub większym stopniu. Opryski robimy co jakiś czas - syzyfowa praca - jedne wytłuczesz, pojawiają się nowe pokolenia... Mam już powoli dość... Coś mi się wydaje, że to już tylko kwestia czasu... Cóż...trzeba będzie zmienić koncepcję ogrodu i przyzwyczaić się do opcji bez bukszpanów.
U mnie po okolicy znów latają motyle ćmy, czyli wylot (u sąsiadów) z kokonów się zaczął.
I przy oprysku Lepinoxem te motyle uprawiają seks, znoszą jaja, lęgną się młode gąsienice, jedzą bukszpan i zamierają zatrute bakterią...
Ale, zauważyłam specyficzny problem na bukszpanach odmiany pendula, który ma bardzo długie i silne przyrosty (bywają minimum po 30-40cm). Odnoszę wrażenie, że te młode przyrosty są niestety bez bariery z bakterii jeśli te przyrosty wyrosły w okresach pomiędzy opryskami.
I drugi wniosek (a raczej obserwacja jaką poczyniłam) to coś mi się zdaje, że na skuteczność oprysku (długość i moc działania) ma sąsiedztwo innych roślin.
Na razie obserwuję, mam podejrzenia, ale jeszcze wniosków nie wyciągam
Na pewno wielkie znaczenie dla jakości, skuteczności oprysku Lepinoxem ma częste wstrząsanie (mieszanie) roztworu w baniaku podczas oprysku. Zawiesina ma tendencje do opadania... Pomijam fakt, że mega ważne jest doskonałe zmieszanie proszku z wodą i jakość wody (ph).
No i na pewno czynnikiem skracającym działanie bakterii miały szalone upały i susza.
KasiaWB
robisz oprysk czym?
Pisałam już nie raz, że na mojej długiej ulicy w każdym ogrodzie rosną (rosły) olbrzymie, stare bukszpany. Jadać ulicą widok jest niezwykle smutny...
Stosuję Lepinox drugi sezon i moje bukszpany są w doskonałej formie. Robię tylko systematyczny przegląd i czuwam nad sytuacją
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Oooo widzę, że morale upada. Dziewczyny tak nie wolno !!!!
Stożki też mam ażurowe jak u KasiaWB, sąsiedzi pobłażliwie na mnie patrzą, gdy wypytuję ich czy walczą z ćmą bukszpanową, albo co gorsza gdy w ciemności gonię białe motyle albo trzęsę krzakami
W młodości walczyliśmy ze stonką -wozili nas ze szkoły_ (to było dopiero fuj!!!), a do dziś jemy kartofelki
Pod koniec maja pryskałam wszystkie buksy i ostrokrzewy lepinoxem i był spokój,kiedy pojawiły się nowe przyrosty na bukszpanach po dwóch miesiącach musiałam ponowić oprysk,dodam że tylko gąsienice zjadały te młode przyrosty tak jak Toszka pisała.
W tym roku w okolicy sąsiadom padaj wszystkie buksy poleciłam im Lepinox ale nie wiem czy coś zadziałają ja walczę bo mam dużo bukszpanów w ogrodzie i z moich obserwacji wynika że nie ma tak żle i da się ją opanować.
Płapek nie wieszam bo nie widze sensu ich posiadania.