Ogarnął mnie jakiś żal i smutek nad moim ogrodem, który jeszcze nim nie jest. Wszystko wygląda na takie umęczone, ledwo żywe. Serby wyglądają gorzej, brązowieją, hortensje mają dużo żółtych liści, irysy zryte przez nornice, tawuły jakieś kropki jak od grzyba, jeżówki poskręcane liście, bez zgubił część liści ( ma mszycę chyba, albo coś innego- białe kropki), grabom coś zwija liście, palibiny jakieś plamy mają, ambrowiec w niepełnym ulistnieniu. Krety wszystko podkopują, nie mam kiedy ugniatać... Ehhh tak się żalę, bo w domu nikt mnie nie rozumie. Mam nadzieję, że to pierwszy rok taki, potem będzie lepiej.
Liliowce Summer Wine, większość ma połamane liście po podróży, sadzeniu i deptaniu przez mojego syna

Mają ładny delikatny zapach.
Na jeżówce Magnus przysiadła ważka.
I rozplenice, w tej chyba rośnie w perz? Jak go wydłubać?