Sezon 2012 uważam za rozpoczęty.
Dzisiaj mimo chłodnego wiaterku, słoneczko pięknie świeciło i sprzyjało pracom w ogrodzie. Oczyściłam część rabat, przycięłam krzaczki,
zaczęłam przygotowania pod wybrukowanie kamieniem podestu pod ławeczkę
Jak tylko skończę, ławeczka powędruje z salonu do ogrodu. Brakło mi niestety dnia. W kolejną sobotę muszę dokończyć porzadki na rabatach. Jutro spróbuję zrobić oprysk miedzianem, bo w tygodniu niestety nie będę miała czasu.
A to moja pomocnica - mała ogrodniczka, która musi być zawsze tam gdzie ja:
Widać też, że wszędzie pełno ziemi z kretowisk.
Żeby nie było, że nie ma u mnie wiosny - szukałam, szukałam i znalazłam

Coś, choć nie pamiętam co to, wyłazi z ziemi od grudnia - wtedy zaczęły wychodzić te kikutki, bo było zbyt ciepło jak na grudzień

Później ziemia zmarzła, śnieg zakrył, ale przetrwały dzielnie i myślę, że teraz szybko ruszą. Innych nie widać. Albo za wcześnie, albi zjedzone przez nornice, które buszowały na rabatkach.
Domowa wiosna prymulkowo - fiołkowa nadal trzyma się dzielnie. Po niedzieli prymulki wsadzę na rabaty.