Urszula, wygląda że piękny dzień się u mnie właśnie skończył, bo już słońce się schowało. Wieje niemożliwie i arktycznie od rana, ciągle mam straszliwie mokro, więc czekam na lepsze czasy.
Pracuję sobie (niechętnie) i czytam w przerwach ( chętnie) i aż Wam tu muszę przytoczyć fragment, bo jest i zabawny i na czasie, a dotyczy siania pomidorów:
" Wrzuciwszy nasionka do każdego z trzydziestu pięciu otworów w każdej donicy i delikatnie zasklepiwszy nad nimi kompost, przeczytałem im bajkę (
Jaś i magiczna fasola, , żeby rozbudzić ich ambicję), szepnąłem im "dobranoc", zgasiłem światło i na paluszkach wyszedłem z pokoju. Teraz jest za dziesięć jedenasta i trochę wstydzę się przyznać, ile razy do nich zaglądałem:czternaście".
To fragment książki Robina Sheltona "Czas na działkę".
Wstydzę się przyznać, ale po trzydziestu latach siania co roku różnych rzeczy, ciągle mam prawie tak samo jak wyżej opisał autor, chociaż on robił to po raz pierwszy w życiu. A Wy?
Jeszcze zdjęcia, marzy mi się taka kompozycja z ogrodu Beth Chato, może będzie taką inspiracją jak jekylowa? Wy się znacie na trawach, może ktoś wie co to za niewysokie miskanty?