Co to jest?
Pytanie może być uznane za głupie, ale ...
To jest oczywiście żywopłot, ślicznie i fachowo przycięty. Rośnie sobie we francuskim ogrodzie Miromesnil.
Tyle że on nie jest z cisa, choć z daleka tak wygląda. On jest z żywotnika, czyli tuji.
We Francji jest dużo żywopłotów z tujek, cyprysików, albo cyprysowca Leylanda, który u nas nie zimuje. Rosną w niemal każdym ogródku na północy. Czasami idealnie wystrzyżone, a czasami niestrzyżone od lat, ładne i brzydkie.
Dlaczego o tym piszę? Bo zauważyłam ostatnio, że w necie "pluje się na tuje"

. Guru ogrodnictwa i amatorzy ogrodnictwa załamują ręce nad otujowaniem kraju, i w ogóle zaiglakowaniem. Tylko cisy nie są "be".
Wpisy w komentarzach dzielą się na dwie grupy - dumnych z braku tujek i usprawiedliwiających się, że kiedyś je posadzili. Guru ogrodnictwa oczywiście sadzili je jeszcze niedawno masowo, ale teraz się nie przyznają

.
Na Ogrodowisku nie zauważyłam takich wpisów, ale przecież wszystkiego nie czytam.
Fakt, iglaki i tuje są teraz niemodne, a kiedyś były. Sama mam dwa tujowe żywopłoty i cztery "ekrany" z tych roślin, ale nie wykopię ich dlatego że nie są en vogue.
Bo jak widać na zdjęciach wyżej, można je ładnie prowadzić, strzyc tak żeby były pięknym, gęstym żywopłotem i w Polsce takie żywopłoty bywają.
Dzisiaj kupiliśmy nożyce i piłę do cięcia na wysięgniku, bo po zeszłorocznym cięciu wyrównującym już widać, że mój syn będzie miał na wiosnę trochę roboty.
Niech się student wietrzy

.
No i to takie dzisiejsze refleksje, po dniu i przed dniem pełnym pracy zawodowej.