Gabrysiu, rok temu kupiłam najzwyklejszego ambrowca. Miał niewiele ponad metr wzrostu. Wsadziłam go na zapłociu przy wjeździe na posesję. Bez szwanku, nieokryty, przeżył dwa ataki beśnieżnego mrozu (lutowy i marcowy do -18). W tej chwili ma już nieco powyżej 2 metrów. Tam, gdzie rośnie jest wygwizdów jak w Chicago.
Mordor wypiękniał niesamowicie. Przyjemny zakątek powstał.
Królicze uszy mi w tym roku wymarzły- za wcześnie je oczyściłam z ubiegłorocznych resztek.
Róża ze strefy 7/8, to tylko u Ciebie może się trafić, ale rzeczywiście jest piękna.
Za każdym razem, kiedy przechodzę koło moich dwóch rugos, to sobie Ciebie ciepło wspominam.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz