Toszko, gnojówki się już boję..bo gdzieś kiedyś czytałam- w tym roku w lato, zrobiłam z pokrzyw bo za płotem mam ich srylion chyba. I...no, zapomniałam o niej (wstyd, wiem)
waniła tak niemiłosiernie, że eM i dzieci uznali, że jak nic to padlina gdzieś u nas jakaś..i chodzili i niuchali próbując zlokalizować nieszczęsnika aż się okazało , że to moje wiaderko z gnojówką
I nawet bym jej użyła mimo smrodu, ale jak zajrzałam to tam takie białe robale się wiły bleeee..i uciekłam . A dziecko starsze (jako że pełnoletnie, niech poznaje trudy życia, nie?), obarczyłam pozbyciem się zawartości. Także, przyznaję się,
bojem siem bardzo gnojówek
A chwaty zebrane i przekwitłe aksamitki cytrynki mogę w razie-Wu rozrzucić po tej tekturze, tak?
Mary, kto kopie, ten znajduje, parafrazując Toszkowy podpis
że niby ja szybko? Bożesz Ty mój, wiesz ile miodu wlałaś teraz w moje serce ? Bo podłamałam się dzisiaj, bordowa jak prosię pokuśtykałam do domu pokonana dzisiejszym postępem, ale jak Ty mówisz, że to norma jest, to już mi lepiej
Sylwia
no wiem, wiem, ale ciężko i wolno, a ja niecierpliwa jestem

bo czy te chwasty nie rozumieją, że ja czasu nie mam? że jak już uwagę im poświęcam, to choć trochę mogłyby współpracować?
Wiolu dziękuję za wsparcie, bo łaknę go jak kania dżdżu
Jedyne co na duchu mnie podtrzymuje, to fakt, że Wy już to zrobiłyście i łatwiej Wam wcale przecież nie było..czyli da się. Bardzo mi tego potwierdzenia dzisiaj było potrzeba, dziękuję Wam bardzo !
a na osłodę słcuham dzisiaj Michaela Kiwanuki Love& hate , tekst tak pasuje mi do mojego ogrodu..
You can't take me down
You can't break me down
You can't take me down
nannanananana