Ostatni tydzień był mega pracowity bo usiłujemy zrobić izolację pionową i docieplenie fundamentów od drogi. Już mieliśmy prawie suche jak nam dzisiaj dolało i pewnie znowu napiją wody. Zabezpieczyliśmy jak się dało, ale w wykopie woda stoi.
Robimy też renowację drewnianych elementów architektury ogrodu bo niektóre trzeba robić zupełnie od nowa, nie da się już zreanimować

W warzywniku uprawioneponownie grządki pod fasolkę szpinak rzodkiewkę sałatę i posiane, trzeba podlewać. Wzdłuż ogrodzenia dosadziłam co miałam, podlewam i już się coś w ziemię sprowadziło no bo jak wilgotno to ryć łatwiej

Reanimuję z podziałem zdychającą pink annabel. Myślałam, ze jej korzenie podkopało , albo zjadło, a tu zoonk, korzenie zdrowe, a góra umiera.... może z braku wody... nie wiem podlewana niby od czasu do czasu była.
Pigwy lecą, trzeba by nalewkę nastawić i z miodem też do herbatki zrobić, nie ma czasu...
Dnia już bardzo ubyło. Nie lubię tego okresu gdy dzień coraz krótszy bo mi na wszystko brakuje godzin.
Odmalowana brama i furtka, jeszcze parę lat muszą z nami zostać, potem mam nadzieję do likwidacji pójdą. po tym maratonie jestem dosłownie wyczerpana. Te upały męczą mnie okrutnie.