Posadziłam dzisiaj wszystkie wczorajsze roślinne dary, trzymajcie kciuki żeby się przyjęły. Szałwie poszły na dmuchawcową, gaury na żyrafową. Sadziłam tam gdzie już sobie rośliny z tych grup radzą nieźle więc prawdopodobieństwo niepowodzenia mniejsze

Pokazałam wczoraj Iwonce jak wygląda w moim ogrodzie stipa, no koszmarnie dosłownie. Nie dość, ze się uchowała ledwie jedna sadzonka to wygląda jak zmokła kura, a nie puchata grzywa. Szpeci zamiast zdobić. Prócz sadzenia udało mi się dzisiaj Pannę Młodą ogolić w 1/3, zostało ogolić od góry i za siatką. Sterta gałęzi rośnie, a jeszcze z wiosny nie wszystko spalone.
To cięcie zajęło mi przeszło godzinę więc jeszcze dwóch potrzeba żeby ogarnąć ją w całości. Ale nie była cięta dwa sezony wcale, już błagała o nożyce bo idzie na drzewa, a dołem podeschły najstarsze gałązki, najwyższa pora ją odmłodzić znowu. Ale przyczyną cięcia nie jest sama róża tylko ciągłość rabaty leśnej, aż do świerka. Niewygodnie tam kosiarka kosić, a na wysadzenie czekają hosty z wiosennego siewu i od roku zbierane kartony i liście. Zaraz będą worki potrzebne na kolejną partię bo już z orzecha lecą na całego.
Te rabaty w lasku na górze przynajmniej na zalanie nie narażone.