Witam Cię Mariolko serdecznie, jak fajnie, ze się odezwałaś Strasznie się cieszę, że lubisz do mnie zaglądać
Ja też często zaglądam do Ciebie i podziwiam rozliczne talenta i zapał do działania.
Za wysiewy trzymam kciuki, oby się udały
____________________
AsiaOgród bez reguł
Nie możesz zatrzymać dnia. Ale możesz go nie stracić. XXX. Strata żadna, zysk możliwy, nauka pewna.
O widzisz, trzeba patrzeć w ogrodniczych, zwłaszcza takie mniejsze mogą brać sadzonki od lokalnych producentów. Właśnie mi uświadomiłaś, że w moim ogrodniku też są sadzonki, muszę się im przyjrzeć, może coś sobie jeszcze dobiorę do warzywnika.
Chyba na dniach będę rozsadzała pomidory, bo ostatnio słońce dało im zastrzyk energii i mocno podrosły. Dla siebie po kilka sadzonek, a reszta do ludzi
____________________
AsiaOgród bez reguł
Nie możesz zatrzymać dnia. Ale możesz go nie stracić. XXX. Strata żadna, zysk możliwy, nauka pewna.
Asiu, wytyczne zapisane w notatkach, a worki od Ani w obserwowanych
Ile worów kupiłaś i czy doczytałaś już może jakie plony (ilościowo) z jednego wora będą?
Od niedzieli ma być zimno to mus znaleźć czas żeby się samodzielnie dokształcić w temacie robienia zapasów
P.S. przy okazji robienia niezbędnych zakupów spożywczych w markecie na K. kupiłam bratki, made in Poland - dużo osób kupowało, chyba wszystkim brakuje wiosny w tym dziwnym czasie...
A jeszcze przy okazji j/w doszłam do smutnego wniosku, którym się z Wami podzielę, choć mam ogromną nadzieję, że nie jest on miarodajny: ponad tydzień temu wyjechałam z Trójmiasta - generalnie opustoszałego, z kolejkami pod sklepami i ludźmi stojącymi karnie dwa metry od siebie - i słusznie... Ale Polska powiatowa, małomiasteczkowa a tym bardziej społeczność na wsi wirusa nie docenia - kolejka pod sklepem do wejścia - człowiek na człowieku, w biedrze w kasach nawet pleksy nie ma, ludzie na wsiach normalnie się odwiedzają, prowadzą stadne życie rodzinne związane z przepływem osób i mówią "no przecież u nas wirusa nie ma" - szczerze, to jestem tym trochę przerażona
no co Ty? u nas na wiosce cisza i spokoj. w okolicznych wiochach puchy (przez ktore przejezdzam), wszyscy karni. nawet żulia sie pochowala. Za to dzis na Osowej spacerniak wszystkiego, na Renku samochod jeden za drugim podjezdzal. Obwodowa pierwszy raz od 2 tygodni w korku.
Napisałam co zaobserwowałam w odniesieniu do najbliższego mi obecnie miasta powiatowego i wsi
Na drogach faktycznie pustawo jeśli chodzi o ruch samochodowy, ale życie towarzyskie na wsi - b/z, bo: "u nas wirusa nie ma"... Ludzie nie myślą, że jeżeli pojadą do dorosłych dzieci zobaczyć na pięć minut wnuczka/wnuczkę, a te dorosłe dzieci chodzą po koleżankach, których mężowie chodzą do pracy i stykają się z n/n ilością n/n osób, które przyjeżdżają z różnych miejsc to może być problem
Kolejny przykład - wczoraj pojechałam po jajka - kobita wie, że ja z miasta dopiero co przyjechałam, cholera wie czy mam wirusa czy nie mam, zakładałam, że te jajka mi pod płotem położy a ja jej kasę pod kamieniem - ale gdzie tam... do domu musiałam wejść, dzieci zobaczyć, pogadać... No ręce i nogi mi się trzęsły, bo nie wiem sama co ja na tą kaszubską wieś przywiozłam z mojej miejskiej klatki schodowej No teraz mam żal sama do siebie, że tam wlazłam i nie byłam asertywna - nie z uwagi na siebie, ale na tych ludzi mega nierozważnych
Szczerze, to wiem, że ja z założenia trochę panikara jestem, ale też wiem, że sytuacja jest poważna, szczególnie jak się czyta np. o wytycznych w Niemczech, Francji, Włoszech odnośnie segregacji pacjentów do ratowania - no nie jest to optymistyczne, że takie działania trzeba podejmować
A do tego sama w szoku jestem, że prikazy o izolacji i apele o zostawanie w domach i nie gromadzenie się (słuszne jak najbardziej), które idą z góry, która to góra ma poparcie właśnie głównie wsi i małych miast - nie działają
Asiula, Kochana, sorry, że się rozpisałam, ale może masz ukrytych śledzicieli Twojego wątku, którzy jeszcze nie myślą poważnie o wirusie a powinni...
Asiu ta zawieszka to miała być tak dla śmiechu dla któregoś niesfornego pacholęcia rotacyjnie a wychodzi że na drzwiach domu powinnam przybić.
Magara a gdzie masz biedaku wylać , wspieram w rozterkach a bratków zazdroszczę wielce.
Kwarteciku, dziękuję Ci za wsparcie, mam nadzieję, że i Gospodyni mnie zrozumie i nie przegoni na cztery wiatry za moje wynurzenia
Z bratków też się cieszę jak głupia, że były w markecie spożywczym - jedyna okazja jak dla mnie żeby coś wiosennego nabyć
Młodzież ma chyba najgorzej. Siły dużo hormony szaleją a takiej niepewności chyba nigdy nie było
Czy ktoś ma doświadczenie z selerem naciowym? W zeszłym roku kupiłam ładne sadzonki pięknie przyrastały ale pierwszy przymrozek dał im się we znaki. Najgorsze jest to że łodygi były puste