Zamiast C. Austin, jeżeli ma być w odcieniu Crocus, zobacz może bardzo blado brzoskwiniową (zdrową!) Desdemonę czy kremową pachnacą jabłuszkiem Tranquillity (te mam i je lubię), albo kremowy Lichfield Angel (zbiera bardzo dobre recenzje, ale jej nie mam) albo nieoczywisty i zmienny kolorystycznie Charles Darwin (też bardzo polecany w netach i też do mojego ogrodu jeszcze nie zawitała).
A może jednak coś w innym stylu? - za ławeczką ładnie by się prezentowała sławetna Eden Rose Kremowym odcieniem do Crocus też by pasowała, a różowym kantem by się odróżniała...
Hansestadt Rostock (zamiast Eliny) rzeczywiście ma dobre opinie, ciekawe ma też ubarwienie - bursztynowo-morelowe, ale czy o takie coś w tym miejscu by chodziło?, no i to jest floribunda, ona chyba tak do 90 cm rośnie?
Z cytrynowych angielskich nie-wielkoludów można by rozważyć jeszcze stosunkowo nowe na rynku Imogen czy Vanessę Bell (tę mam - kwitła ładnie, ale na razie niewielka urosła, zdrowa) - kolorystycznie pasują do Solero i to są tylko róże parkowe nie pnące.
Yola, można mieć. Jeżeli nie pozyskujesz miodu, to możesz w ogóle nie zwracać uwagi na Twoje pszczoły. Ale trzeba się liczyć z tym, że jak rodzina będzie miała słabszy rok, to się osypie (mogą głodować, mogą chorować).
Lusia, moje zdumienie też budzi fakt, że Ballerina i Angela rosną już u mnie od dawna koło siebie i ja nadal chcę je mieć koło siebie (choć nic je nie łączy i sama wpadam w zadumę, jak je widzę razem). To są jakieś trudne do wytłumaczenia wybory różane.
Były, bo dynię "samowolkę ogrodniczą" na trawniku zwarzyło. Ale dalie w warzywnym są osłonięte żywymi płotami. Choiną i cisami oraz bukami. I ciepło się tam utrzymuje. Do tego stopnia nie wierzyłam w przetrwanie dalii w kolejne zimne ranki, że już nawet nie usuwałam przekwitłych kwiatów. A one jednak się nie dały.