Tam kiedyś była granica między dwoma działkami i one w zasadzie rosły dobrze, pod siatką wzdłuż granicy.
Ireno, świerk to tylko 120 lat życia maksymalnie. Moje mają około 100. Dożywają swoich dni.
Ach, gdzie te nazwy, to chyba 'Renate Steiniger'? Babopielka (pozdrawiam Cię, Bożeno) uwielbia nade wszystko h. 'Europa'.
Są zimy, dwa lata temu była ze śniegiem 2 miesiące, w zeszłym roku w styczniu był śnieg. Gorzej jak jest mroźno (ostatnie 2 lata miałam najniższą temperaturę -17 a wcześniej 15 lat temu było -26) i bez śniegu.
Zgromadzę teraz lepszą ziemię pod te hortensje i je zadołuję.
Martensje znam tylko teoretycznie. Szachownice (w tym roku próbuje Agnieszka W. z Jurajskiego) - wymagają wilgotnego stanowiska również w lecie. Nie wiem, na ile są długowieczne, bo u mnie kostkowana zanikła.
Śnieżyce i przylaszczki. Tulipany botaniczne (zobacz u Ryski wspaniały t. acuminata), t. sylvestris sam się rozsiewa. Krokusy botaniczne, czyli c. tommasinianus. Czosnek niedźwiedzi (wilgotny żyzny półcień) z martagonami (tak samo).
Ale trzeba określić stanowisko dla naturalizowania. Czy to będzie środowisko łąki mokrej czy raczej lasu lub zbocza bukowego. Bo przecież cyclameny (c. hederifolium) też rosną naturalnie (ale wiadomo, że nie w łące).
Edit: pytasz jakie najłatwiejsze? Narcyzy są uniwersalne i niewybredne (jak nie ma muchy narcyzowej). Jak się podpasuje z miejscem to wszystkie wymienione. Widzę, że u mnie cyclameny mają tendencję zadomowiania się. Np. tulipanom botanicznym nie mróz szkodzi a wilgoć w zimie.
Dodam swoje trzy grosze
Dopiero teraz dojrzałam i wiem, że cebulowe muszą mieć wlaściwe warunki glebowo-wilgotnosciowe. I tu Ewa dobrze je podkreśliła.
Może tylko ja taki ignorant byłam bo przecież wszystko szybko - kupić posadzić i ma rosnąć.
No to się przekonałam.
Martagony muszą mieć odczyn gleby zasadowy więc sypiemy skorupki z jajek co kto ma.
I ja mam szachownicę kostkową bo sobie kupiłam torbę u Pani Przebiśnieg
Cebulki tym razem niam pierwsza klasa nie przeschnięte.
Coś czekamy na wiosnę czy jak? Nawet miło oglądać zdjęcia z wiosny .
Magnolie młode się okrywa (powinno): ja (my) robiłam tak. Kora dookoła na systemie korzeniowym (Mira, nie kombinuję z żadnymi plastikami przy nasadzie, po prostu sypię dalej od szyjki korzeniowej. Czasami sypię słomę (ale wiatr potrafi rozwiać). Pień zawsze owijam (mata słomiana kupiona w Cepelii hurtem na przecenie), bo to jest tak:
Podmarzają korzenie, bo młode, bo jednak magnolie sadzi się płytko.
Pień się zabezpiecza, bo to on przewodzi składniki (nie może być uszkodzeń mrozowych, u mnie na jednej jest). A młody pień jest wrażliwy jak skóra bobaska.
Ale eM. zawijał też jednej zimy pnie agroszmatką na kilka warstw.
Czyli pnie i korzenie - najważniejsze do ochrony. Możesz okryć już teraz (korzenie, możesz od razu i pień, jak się nie chce latać w środku zimy przed mrozem, magnolie mają już stan spoczynku, to nie róże).
Pąki magnolii zimują w tych futerkach (tak jak rh). Potrafią przemarznąć rozhartowane wiosennymi temperaturami.
U judaszowców robię inaczej ale to wiesz.
W dojrzałości (odporności) drzew nie chodzi o wysokość ale o grubość pnia 7/8, 10/12?
Wysokość nie oddaje wieku drzewa. Wysokość ma dla nas znaczenie, bo fajnie, że "drzewko ma 2 metry i je widać w ogrodzie". Przy drzewach to pień jest ważny (dojrzały, bez ran i szkodzeń, prosty, ładnie prowadzony).
Strasznie się wymandrzam ale za dużo czytam a i rozmowy ze szkółkarzami dużo dają.
Ewciu, Danusiu, Miro - dziękuję Wam za podpowiedzi.
Tak naprawdę, to nie chodzi mi dokładnie o naturalizowanie w takim sensie jak u Anglików - że będą całe łączki cebulowe.
Mnie wystarczy jak nie będę musiała wykopywać cebul z rabat, a cebule nie będą zanikały po paru latach.
Narcyzy mam i oby jak najdłużej.
Szafirki wiem, że mnożą się niczym chwasty, wręcz irytujące są
Krokusy dają radę.
W zeszłym roku zaczęłam iryski holenderskie - ładne kwiatki, bardzo wczesne, ale potem liście bardzo długie i długo się trzymają, bałagan na rabacie robią.
W tym roku kupiłam przebiśniegi, ale właśnie nie wiem, czy śnieżyce nie byłyby lepsze.
Szachownice - jeśli lubią mokro w lecie - to na pewno odpadają.
O tych kamasjach i martensjach poczytam, przymierzę się do nich jak już przestanę robić rewolucje na rabatach dwa razy w roku.
O tulipanach botanicznych też. Do tej pory znałam tylko te tarda, a one jakoś mnie nie zachwyciły. Te u Ryski widziałam i są zupełnie inne
Uzupełnienie posta:
"Co do jabłonek. Generalnie do rozpinania nadają się jabłonki plenne, dobrze i chętnie owocujące, utrzymujące owoce do zimy a nawet wiosny, o pokroju stożkowym prosto do góry i wiadomo powinny mieć dobrą odporność na parcha jabłoni. Polecane są więc 'Evereste' - zachwyca mnie kolor jabłuszek, moje to 'Red Sentinel'. Bardzo dobra jest też 'Golden Hornet' - wszystkie mam wypróbowane w rozpinaniu."
Dobra też i polecana jest m. 'Prof. Sprenger', chociaż ma pokrój szerszy.