Helen
21:44, 02 lut 2020

Dołączył: 03 mar 2019
Posty: 8611
Ewa, ale się miło u Ciebie siedzi
. Obejrzałam wizytówkę i Maję. Cuda, po prostu.
Już nie wspomnę o bukietach, które układasz. Podziwiam ogrom pracy jaki wkładasz we wszystkie prace ogrodowe
.
Przypomniało mi się dzieciństwo, ogród Mamy, ale o tym już u Ciebie pisałam, no i ule Dziadka, pszczelarza-zupełnego amatora.
Pamiętam jak wiele razy się zdarzało, że pomimo dużej ilości drzew owocowych na naszej działce, pszczoły się "wyroiły" w sąsiednim sadzie czereśniowym bądź jabłoniowym lub po prostu u kogoś w ogrodzie. Ludzie wtedy przychodzili powiadomić Dziadka, a On z ogromnym koszykiem bądź ulem jechał po nie.
No i "wybieranie" miodu. Zjeżdżali się wtedy wszyscy zięciowie do pomocy i każdy miał swoje zadanie do wykonania. To były takie fajnie, niespieszne, bardzo rodzinne dni.
Najlepiej jednak wspominam nakładanie węzy na drewniane ramki z drucikami. I to czarodziejskie (dla kilkuletniego dziecka) "wklejenie" się węzy. Nie pamiętam czym to robiliśmy (wiem że się szybko nagrzało), ale pamiętam, że pod nadzorem dorosłych, mogłam to zrobić sama
i wtedy było to coś magicznego i niesamowitego
.
Najgorsze jest to, że wtedy mało byłam tym zainteresowana, ale teraz bardzo chętnie bym się przeniosła w czasie...

Już nie wspomnę o bukietach, które układasz. Podziwiam ogrom pracy jaki wkładasz we wszystkie prace ogrodowe

Przypomniało mi się dzieciństwo, ogród Mamy, ale o tym już u Ciebie pisałam, no i ule Dziadka, pszczelarza-zupełnego amatora.
Pamiętam jak wiele razy się zdarzało, że pomimo dużej ilości drzew owocowych na naszej działce, pszczoły się "wyroiły" w sąsiednim sadzie czereśniowym bądź jabłoniowym lub po prostu u kogoś w ogrodzie. Ludzie wtedy przychodzili powiadomić Dziadka, a On z ogromnym koszykiem bądź ulem jechał po nie.
No i "wybieranie" miodu. Zjeżdżali się wtedy wszyscy zięciowie do pomocy i każdy miał swoje zadanie do wykonania. To były takie fajnie, niespieszne, bardzo rodzinne dni.
Najlepiej jednak wspominam nakładanie węzy na drewniane ramki z drucikami. I to czarodziejskie (dla kilkuletniego dziecka) "wklejenie" się węzy. Nie pamiętam czym to robiliśmy (wiem że się szybko nagrzało), ale pamiętam, że pod nadzorem dorosłych, mogłam to zrobić sama


Najgorsze jest to, że wtedy mało byłam tym zainteresowana, ale teraz bardzo chętnie bym się przeniosła w czasie...
____________________
Helen - Hortensjowo
Helen - Hortensjowo