Był marny, nie martwy. Ale miał właśnie takie czarne plamy i ciemne pędy, liście takie bez koloru i nierozwinięte, już nie pamietam dokładnie. Ale ewidentnie coś mu było. To było jakieś 2-3 lata temu. Rok temu już był ładny.
To chyba jakiś garnet. Ale tez nie jestem pewna.
Oczywiście że miało być "marny", oj ten słownik...
Czyli może jednak nie przycinać. Już nic nie wiem. Myślałam że jak to "czarne" przytnę to ta choroba się nie rozprzestrzeni, zahamuje. Ale piszesz że jakieś liście jednak miał. A tutaj ta zdrowa część ma już pąki liściowe a ta czarna nic a nic.
Ale dzięki za każdą podpowiedź. Teraz zimno to i tak go nie dotknę ale zaznaczę sobie granicę tego czarnego teraz i zobaczę czy się przemieszcza.
Tak czy siak, do ostatniej chwili dam mu szansę.