Weekend był bardzo ładny i pracowity. Dorwałam się do żywopłotu z thui brabant. Powinnam je ciąć co roku ale trochę trudno wbić się z terminem na te cyrkowe ewolucje. W tym roku miałam łatwiej bo miałam małe rusztowanie. Ale żeby nie było zbyt różowo to elektryczne nożyce wysiadły mi po "opitoleniu" żywopłotu od ulicy. Drugą stronę, od rabaty, cięłam więc nie dość że ręcznie, to jeszcze z drabiny, bo rusztowanie zmasakrowałoby mi lilie i hortensje.
Na drugi dzień się okazało że to nie nożyce się poddały ale kabel. Oczywiście było to już po fakcie, czyli po najgrubszej robocie.
Chcecie się pośmiać? Uwaga, April na wysokości w gustownej chusteczce... Proszę nie cytować