Omg a kazałam moim deszczom zapier....do Ciebie.
Ja nie mieszkam gdzie Hania ale nad Odrą.
W 97 mojego domu rodzinnego nie zalało choć była taka groźba. Za to nie mogę zapomnieć ewakuacji zwierząt gospodarskich na przyczepach za traktorami.
Judith, czytam, czytam i stwierdzam, że Tobie po prostu jest dane mieszkać na północy, a nie w tym zapyziałym centrum
Na północy i morze jest i deszcze normalne padają, jak nic przemyśl
Lidka, ja z kolei nie zapomnę, jak płynęłam pontonem z psem, żeby go wysikać… Wcześniej musiałam wyżebrać tę wycieczkę od gościa, który przypłynął do sąsiada…
Ale najgorsze byly helikoptery latające na wysokości 3 piętra tuż przed balkonem… Do dziś nie mogę znieść dźwięku helikoptera.
Melduję, że w nocy jednak popadało. Widać po rabatach, że deszcz był spokojny, ale spadło go sporo, mokro nawet pod thujami.
Teraz słońce i błękitne niebo.