W zeszłym roku mieliśmy wielkie plany i chęci do codziennego marszu. Harmonogram dnia był nawet tak ułożony, żeby nie kolidowało to zbytnio z innymi obowiązkami. Plan spalił na panewce.
Bo albo lało albo sypało albo wiało niemiłosiernie albo była szklanka i do tras spacerowych nie dało się dotrzeć bez ryzyka złamania nogi (u nas temat odśnieżania drogi gminnej nie istnieje, posypywania czymkolwiek również). Później ciężki śnieg zalegał na sosnach i łamały się jak zapałki - strach iść w las. I tak z dnia na dzień coś wypadało
No to u nas podobnie

Z Azą biegać się nie da, bo ona za szybko się rozpędza, jak jedziemy do lasu ona od razu to wie i żal ją zostawić w domu. Zostają spacery z nią. Jakiś czas temu w miarę systematycznie, przynajmniej raz w tygodniu biegaliśmy i to było fajne

niby niewiele a mi to wystarczało, do tego dochodziła joga raz w tygodniu

teraz się mocno rozleniwiłam, muszę o tym pomyśleć na poważnie
____________________
Basiek ***
Ogród Basi i Romka( Pomorskie, okolice Chojnic)***
Wizytówka