A gdy przy widokach dalszych niż zaokienne mowa, to taka historyjka z dzisiaj

Idę sobie, proszę ja Was, dziarskim krokiem drogą przez las. Z uwagi na wiatr oraz drobny acz intensywny śnieg mam na głowie dwuwarstwową czapkę (polar plus wełna) i do tego kaptur szeleszczący nieco ortalionem.
Ide sobie zatem i nagle słyszę krzyk rozpaczliwy. W takich chwilach włącza mi się tryb samarytanin, zatem zastrzygłam uszami i zaczęłam nasłuchiwać skąd ten krzyk dobiega. Nic.
Idę dalej, znowu słyszę. Przystanęłam, zdjęłam kaptur, zsunęłam czapkę z ucha i dotarło do mnie gromkie kukuryku jakiegoś koguta

. Dla pewności poczekałam na kolejne

.
Kamień z serca, mogłam pomykać dalej

.