Dziękuję Alicjo . Dużo tu sporych roślin pakuję, bo to moja osłona przed sąsiedztwem . Ma być dużo i wysoko, a przy tym ładnie . Widzę to oczami duszy .
Popracowałam dzisiaj sobie chwilę w ogrodzie, bo przyszedł moment, że nie można było dłużej odwlekać przycięcia hortensji - miały już mnóstwo pąków, niektóre częściowo rozwinięte. Mus było porzucić ulubiony sposób porządkowania (czyli kompleksowy) i przerzucić się na tematyczny .
I zebrałam igliwie z jednej niedużej rabaty pod sosnami - prawie dwa wory 120-litrowe! Warstwa miała chyba 20 centymetrów, odkryłam pod nią zapomniane zawilce .
Zostawiam Pissardi, które zaczynają kwitnąć - cudne są!
Dziękuję Lidka
Ja zimą się uchowałam, teraz mnie dopadło. Niby nic strasznego, zero gorączki, ale tak mnie wymordowało, jak covid.
U mnie niby sucho, ale właściwie tylko z wierzchu. Już na głębokości kilku centymetrów jest wilgotna ziemia. Ciekawostka, tym bardziej, że z deszczami bardzo słabiutko jest. Ale nie dociekam, tylko się cieszę .
A kto go tam wie, tego Żorżyka!
Jakieś miejsce wybitnie niemagnoliowe to jest . Ziemia przygotowana (kolejny raz) zgodnie z wytycznymi (poprzednia wybrana), podlewania w zeszłym sezonie pilnowałam, a ten skurczybyk nic. Prawdę mówiąc spodziewałam się braku sukcesu, zatem za takowy uznaję sam fakt występowania śladów życia . Choć i one mizerne…
A Twoja straciła pąki z jakiego powodu? Coś je wyżarło?
EDIT: wszystkie gaury przeżyły! Hurra!
To nie ja mam z nimi problem, a one ze mną
Mam i zwyklaki i jakieś odmianowe. Takie ze szkółek i samodzielnie wyhodowane - obrażone są o coś, nie wiem o co Rosną marnie i koślawo.
Fajna rabatka się zapowiada, ciekawe drzewka. Będzie super miejsce na czytanie książek
Podziwiam, że mimo wirusa coś walczysz. Ja też dwa tygodnie umierałam, nie dałam rady pracować nawet zdalnie. Dopiero w trzecim tygodniu wróciłam do żywych. Uważaj na siebie bo to zdradliwa pogoda.