Dziewczyny, grabieniem wczorajszym zajmował sie małżonek. Ale ja też nie próżnowałam - liście zbierałam z rabat

. No, z rabat to za dużo powiedziane - z jednej rabaty przy okazji wycinania piwonii

. I z tarasu. I z placyku ze stołem. I z ganku altany. Wiec siłka jak najbardziej jest
Marta, pewnie że było szurane

. Zresztą nadal jest, bo liście lecą nieustająco

.
Alicjo, niezapominajka znaleziona na rabacie, na której wycinałam liliowce. Niezmiernie mnie rozczuliła

.