Rośliny jak widać rządzą się swoimi prawami i tak jak ludzie są kapryśne, lubią zrobić czasem coś na przekór (jak grujecznik, co lubi mokro, a rośnie na suchym podłożu).
Hakone nie widziałam "na żywo" i pozwalałam rosnąć chwastom. Wystarczy, ze jedna sadzonka mi urośnie tak jak powinna i będę już w stanie zadziałać w odpowiednim czasie.
Moja sesleria też zakwitła. Zaniepokoiłaś mnie (muszę porównać ze zdjęciami)
Asiu, powiem Ci, że grabowa staje się coraz ładniejsza. Do tej pory zachwycałam się tylko "klonową", a tu taka niespodzianka. Gdzie ja upchnę jeżówki? Oto jest pytanie
Grujecznik zatem to kapryśna roślina Ale jest szansa, że u mnie byłoby mu dobrze. Ostatnio na myśl mi przyszło posadzenie jednego drzewa "dającego cień" z tyłu działki, koło tuj i dwóch kolumnowych. Moim faworytem jest grujecznik albo o ambrowiec amerykański. To byłoby drzewo, które gwiazdorzyłoby na jesień. Ale... "na żywo" chciałabym zobaczyć.
TAR-ciu, ludzie jak widać mają różne upodobania. My tu się zachwycamy roślinkami, a dla innych do wycięcia, jak chwasty.
Suche, zwinięte końcówki u graba też mogą być oznaką, że ma za mokro?
Ale ładnie napisałaś Martko o tej duszy ogrodu. Tyle się trzeba napracować, by stworzyć ogród w pełni, by wszystko do siebie pasowało, by wszystko razem grało, współgrało, a tu bach! Przyjedzie ktoś i w kilka godzin zrówna z ziemią. Przykre to.
I stało się to, czego się obawiałam. Najpierw trzeba było zacząć od ułożenia kostki brukowej, a potem wziąć się za zakładanie ogrodu. Różnica poziomów jest duża. Będę musiała chyba wszystko wysadzać, dosypać ziemi i wsadzać jeszcze raz.
Wiedziałam, że będzie wyżej, ale tego się nie spodziewałam. A wszystko przez chodnik na ulicy, który gmina postanowiła podnieść. Teraz trzeba było dopasować się do tego, co jest. Tu brzózka w takim dole... Nie mogę jej tak zostawić.
Tu taka sama sytuacja.