To ty masz jeszcze czas na idealne kanciki? Też zastanawiałam się nad takim sprzętem, ale chyba nie ma szans bym zdążyła jeszcze obrobić kanciki. Podziwiam
Kurczę, czyli moja jedna tez jednak chora moze byc... Tyle, że u mnie te końcówki w kilku liściach wyschły tak, że można je wykruszyc, trochę inaczej niz u Martki...
Bukietowe u mnie wszystkie mają zmienne warunki w czasie dnia, ale każda, poza Lime Light, ma chwile (kilka godzin) z pełnym słońcem. Wszystkie są zdrowe od zawsze.
EDIT: no dobra. Poczytałam sobie o tych liściach, bo mnie wystraszyłyście... Wygląda na to, że kruszące się brzegi to niedobór wody. Pytanie czy Twoje zawinięcia wyschły i sie kruszą? (moje tak, zatem będę działać zgodnie z planem czyli parasol).
Ja na początku mojej historii hortensjowej też miałam kłopot.
Ale za namową Toszki zrobiłam im kąpiel korzeni.
Wiadomo, pierwsze liście spadły, ale za rok były gitara.
Tyle że moje po prostu żółkły.