Juzia 
kuźwa o, to dobre słówko, bardzo. Idealnie określa też przejście od sukcesu do porażki bez utraty entuzjazmu

Co mi tam kuźwa opuchlaki, kiedy mam ogórki!

A przy okazji wyznam, że tak okropnie brzydzę się je zbierać (opuchlaki nie ogórki), dotykać, w ogóle patrzeć na nie... to będzie dziś wyzwanie ze słoikiem.
Agatorek,
Judith, to rozproszenie światła przed burzą było bardzo ciekawe, też pierwszy raz widziałam aż taką żółć. Właśnie armagedon, przypomniał mi się na ten widok film, który widziałam dawno temu o końcu świata, do ziemi zbliżała się inna planeta i miała w nią uderzyć... i przed końcem było tak żółto. Nieswojo się można poczuć z takimi zjawiskami w przyrodzie. Raz w życiu widziałam całkowite zaćmienie słońca, też niesamowite przeżycie, ale przepowiedziane, nie było zaskoczenia.
Wiklasiu, korzyści zdecydowanie nie mam szans czerpać z tego procederu

będzie więcej osobników męskich opuchlaków, takie skutki. Choć samice bardzo dobrze sobie radzą i bez nich w kwestiach rozrodczych. Czytałam o pułapce z trocin, ale dla jednego czy dwóch zastawiać, kiedy reszta tabunami śmiga po ogrodzie? Czy to ma sens?
Johanka, oj wyglądało groźnie, ale tylko wyglądało. Patrzę na Twojego miłego awatarka i wyobrażam sobie, że cały czas jesteś w drodze

nie pisz tylko postów na światłach


Edi75, dziękuję za uznanie

naprawdę mega, ale zobacz sama, jak mi się warzywa na salony pakują! Czy to nie przesada?
Co teraz? Zostawić? Wyrwać? Róże zepchnięte na margines, ciska nawet nie widać.