Justyno, i cóż, szybko okazało się, niestety, że brak prądu to jeszcze nie jest wielki problem... ale dziękuję i trzymajmy się razem
Mrokasiu, Awarię usunęli w poniedziałek, agregat to dobra rzecz, nie mam, a warto.
Agnieszko, śmiałam się do rozpuku, nie mogę sobie wyobrazić lepszego filmowego komentarza do tego co napisałam

oby nie był proroczy
Ewo, dzięki, właśnie, kilka dni i "norma" nabiera zupełnie nowego znaczenia...
Basiu, ledwo odsapnęliśmy po tych wietrznych dniach i co?... wcale nie jest lepiej ani spokojniej. Jestem przybita jak wszyscy. Daleka od paniki, ale po prostu wstrząśnięta. Są na świecie potwory sięgające dna piekieł. Śmiejące się na widok śmierci i cierpienia. Odradzają się w kolejnych pokoleniach. Był car Mikołaj II, był Stalin, teraz kolejny, który nie sprostał swoim czasom.
Gruszeczko, trzeba nam śmiechu... staram się koncentrować na tym, na co mam wpływ... Jednak to nie takie proste. Wciąż myślę, że nie wszyscy dziś mieli to szczęście, że mogli obudzić się w swoim łóżku.
Alicjo, tego rodzaju powiedzenia są dość niezawodne

w zeszłym roku wszystko wyglądało o tej porze zdecydowanie inaczej. Pozdrawiam i ja
Dziewczyny i Chłopaki, u mnie bardzo intensywny czas i nawet nie miałam jak zaglądać na forum. Tarciowe rękawice przyszły i leżą (trochę za duże niestety wszystkie trzy pary...), butki piękne stoją, łopatka obok, wszystko zastygło w bezruchu. Test ich znów muszę odłożyć. W tygodniu udało mi się tylko na chwilę wpaść do ogrodu i przyciąć graby, robiłam to zupełnie intuicyjnie, jak leci, może wybaczą mi? Przy okazji przycięłam też buczki. Zbierają się one wszystkie.
Materiały na posadzkę do oranżerii czekają, ale nie tylko one, ja zaś czekam na odpowiedź kolejnego brukarza, który ma się zastanowić...
Z powodu braku zdjęć czysto ogrodowych wrzucam też inne miłe - z warsztatów kulinarnych w Villa Intrata w Wilanowie - smaki staropolskiej kuchni były niesamowite - to brązowe to nie czekolada a siemię lniane z karmelem

a żółte to kasza manna z szafranem i limonką. Plus sos wiśniowo-figowo-winny i po dwóch godzinach danie deserowe gotowe

Na rabatach lekkie postępy w cebulowych

kwiatów nadal brak, jak myślicie, ile jeszcze?

Czosnki na innych rabatach ujawniają się, tulipany także. Warto było utykać te cebule jesienią
Znów mam dużo za dużo nasion warzywnych i pewnie znów posieję za gęsto. Ale pamiętam, że marchew z rzodkiewką

Buraki i kapusty pójdą na rabaty pomiędzy kwiaty. Sałaty częściowo w skrzyniach, częściowo w donicach. Podejmuję kolejne wyzwanie warzywne, a łatwo z nimi wbrew pozorom nie jest.
Wertuję ostatnio księgę wiedzy z 1932 roku (wydaną zresztą we Lwowie....) i co znajduję? Znajome mi dobrze kształty. Stwierdzam, że 90 lat temu wszystko było. Opuchlaki też, zwane wówczas ryjkowcami. Tę nazwę na opuchlaki słyszałam też od szwagra - rolnika, którego przodkowie z okolic Lwowa się wywodzą. To by się zgadzało
Tym samym przypominam, że ogrodowe zmartwienia wkrótce rozpoczną się

i oby tylko takie one były.
Pozdrawiam Was serdecznie