Z czasem, jak rośliny rozrosną się, chwasty nie będą rzucać się w oczy. Teraz, kiedy masz dużo "łysych pól" każdego chwaściorka widać z daleka, "świecą" (Danusinie słowo) na rabatach. Później same będą się tak kamuflować wśród roślin, że ciężko będzie je zauważyć na pierwszy rzut oka. Nosek do góry, z roku na rok będzie coraz mniej pielenia.

Ściółka nie załatwia chwastów totalnie ale pozwala złapać oddech między jednym rzutem a drugim oraz nabrać rozpędu i zapału. Gęste sadzenie roślin i systematyczność - nie da się tego uniknąć. Plewienie/pielenie jest jakoś wpisane w hobby ogrodnicze. Podobnie jak przesadzanie i dosadzanie. Odwagi!

Ja uwielbiam pielić. Ale przypomina mi się gdzieś napisane słowa chyba z ogrodu Stone House:
dlaczego rosną chwasty? - bo masz za mało roślin

Posadźcie rośliny okrywowe, runianki, irgi, trzmieliny itd. a problem sam się rozwiąże.
Przed sadzeniem wypielcie rabaty dokładnie.

Pamiętam jak zakładaliśmy ogród (u Babci Jasi ten) - rosło od groma perzu, a my z Babcią pielimy i pielimy, wyrywamy i wyrywamy, nie dajemy mu odrosnąć - no i zginął w końcu- bez roundupu.
Systematyczne pielenie to podstawa, bez tego ani rusz, trzeba je polubić, a potem to już będzie spokój.

A co osobisty ogrodnik Wieloszki lubi robić najbardziej? Zasugeruj mu, że pielenie to jego ulubione zajęcie?

(W myśli mam super-zdjęcie ogrodnika w gumiokach)

gardenarium napisał(a)

Ja uwielbiam pielić. Ale przypomina mi się gdzieś napisane słowa chyba z ogrodu Stone House:
[b]dlaczego rosną chwasty? - bo masz za mało roślin[/b]

Posadźcie rośliny okrywowe, runianki, irgi, trzmieliny itd. a problem sam się rozwiąże.
Przed sadzeniem wypielcie rabaty dokładnie.

Pamiętam jak zakładaliśmy ogród (u Babci Jasi ten) - rosło od groma perzu, a my z Babcią pielimy i pielimy, wyrywamy i wyrywamy, nie dajemy mu odrosnąć - no i zginął w końcu- bez roundupu.
Systematyczne pielenie to podstawa, bez tego ani rusz, trzeba je polubić, a potem to już będzie spokój.

oj, chyba zlecę wygrawerowanie tego hasła i będę podsuwać wiosną mężowi tak w okolicach wypłaty

No to mnie dziewczyny zmotywowałyście!!!! Skoro Wy przez to wszystko przeszłyście, to ja też MUSZĘ dać radę!!!!!
Ale Danusiu, co to znaczy "nie dopuszczenie do wysiania się chwastów" ? To ja mam na to jakiś wpływ?
No właśnie Domi, u mnie na razie każdy chwaścik "świeci" własnym światłem na odległość, z kolei jak nasadzę roślin za gęsto, to za chwilę będę je przesadzać - chyba, że to właśnie o to chodzi?
A jeśli chodzi o pomoc kogoś z zewnątrz - to mam idealnego kandydata - mój brat, student. Tego lata bardzo nam pomógł w ogrodzie - wysportowany wioślarz, idealny do ciężkich robót Tylko on jeszcze o tym nie wie... W każdym bądź razie wczoraj 400mkw trawki za domem zasiał prawie idealnie

Wieloszka napisał(a)

Ale Danusiu, co to znaczy "nie dopuszczenie do wysiania się chwastów" ?

To oznacza wyrywanie ich zanim zawiążą nasiona. Musisz być pierwsza Najpóźniej wyrywamy w fazie kwitnienia, a najlepiej wtedy jak je już widać na rabacie

Odpowiednio zmotywuj wioślarza

Mam przemyślenie, że Twój ogród musi być taki sterylny, w niektórych miejscach zrób kwadratowe lub prostokątne pola roślin okrywowych, albo zostaw puste a tylko z dużymi roślinami, ale wtedy pielenie musi być.

O, mądre pouczające i dopingujące! Wyścig z chwastami! Danusiu, ale jak pozbyć się czegoś, co ludzie u nas nazywają mokrzycem? Takie niskie, natychmiast się pięknie zieleni i ma białe gwiazdeczki. To jest moje utrapienie wszędzie. Kiedyś tego nie miałam....