Moje rzadki i symetria objawiła sie juz w dzieciństwie.
Poukladany pokój, porzadek w szafach itp.
A po ślubie Teściowa mi powiedziała ze u mnie w szafach to linijką można mierzyć.
4 razy sie pakowalam do przeprowadzki w życiu. To umiłowanie porzadku też sie przydało wtedy.
Nie dziwię się, że jesteś zmęczona po takiej robocie .
Dla mnie to najgorsza i najcięższa robota ,którą wykonywałam.Robiłam tak jak ty, że zrywałam trawę,tam u mnie było perzowisko,chwastowisko i potem przekopywałam z dobrociami widłami bądź eM mi glebogryzarką przejechał.
Potem już było lżej, więc jak przejdziesz ten najgorszy etap, będzie z górki
Tam, gdzie można (nie ma posadzonych już roślin) eM mi glebogryzarkuje . Później sobie grabię, i grabię, i grabię . Ale są miejsca, w które glebogryzarka nie wjedzie (za mało miejsca, między drzewkami itp), to zrywam tam ręcznie. Ewentualnie gdy eMa nie ma za długo w domu, to też zrywam ręcznie. Nie dałabym rady sama podłączyć tego ustrojstwa do traktorka .
Na szczęście zbliżam się do końca, przynajmniej w tej części ogrodu, z drugiej strony czeka mnie to samo plus nawiezienie ziemi, więc może nie zdzierać tam tej darni tylko ją przewrócić na drugą stronę, bo najdłużej schodzi z otrzepywaniem ziemi. Widły sobie nawet sprawiłam ale raczej skorzystam z glebogryzarki.
Przy Twoim areale to nie dziwota, że trzeba glebogryzarkę z traktorkiem. U mnie wystarczy taka ręczna. A na męża to słabo mogę liczyć, liczę na moją siłę mięśni