Sadzenie drzew to nie grzech, to nasz obowiązek. Planetę ratujesz Pochwal się jeszcze jakie odmiany wybrałaś
ps. Ja na razie grzeszę w myślach...zaczynam dumać jakie ewentualnie nowe dalie mi się podobają. A jeszcze niedawno zarzekałam się, że już więcej karp na przyszły sezon nie nabędę

Dla swojego usprawiedliwienia melduję, że perukowiec cały czas jeszcze się popisuje, kolorami i liśćmi

Ja myślę nad kulistymi na końcu działki, żeby też się od sąsiadów osłonić nieco. Oni są wyżej od nas i z góry n zagladają, albo w ogóle od siebie z wejścia... Lubię ich i pogadamy czasem, ale czuję się jak na celowniku.

No i fajnie, że takie grzechy popełniasz

Też jestem ciekawa co wybrałaś za jabłonki.

Dziewczyny - za wsparcie wszelaki bardzo dziękuję
Drzewka są ze wszech miar pożądane, niemniej jednak i tak mam wrażenie, że zgrzeszyłam przeciwko rozumowi... Prognozy mówią, że od czwartku ma być na minusie I teraz dumam co robić. Ziemia pewnie nie będzie zamarznieta - myślicie żeby jeszcze sadzić??? I okryć bryłę korzeniową stroiszem???

Magda - perukowce są ogólnie dostępne, szczęśliwie nie ma z nimi problemu, zupełnie nie rozumiem czemu wcześniej nie nabyłam

Martka - to chyba jednak ostatnie zakupy Mróz idzie

Helen - też mam nadzieję, że nowe drzewka będą gwiazdorzyć - chociażby w ramach wdzięczności za kopanie w deszczu i błocie

Zuza - gdyby zliczyć moje nasadzenia z ostatnich lat i założyć, że co dziesiąty człowiek tak robi, to planeta byłaby na dobrej drodze do odrodzenia

Basia - szczerze mówiąc to za bardzo pretensji do Ciebie nie mam o tego perukowca

Lucy - ja w jabłonkach obczytana jakby co

Asia - będę grzeszyć dalej, ale wiosną

No i nie napisałam w końcu jakie jabłonki kupiłam
Kupiłam "Amisk". Kupiłam bo ciężko powiedzieć, że wybrałam. Szczerze mówiąc - losowałam...

Pomysł, żeby w tym miejscu rosło "coś" wyższego dojrzewał we mnie już od dawna. Ale zagrożenia nie było, krajobraz zapożyczony był, teraz się popsuło

Jabłonki przyszły mi do głowy, ot tak - wiem, że w zimie nie dadzą przesłony, trudno. Tuj nie chcę, na duże drzewa iglaste nie mam tam miejsca, za blisko domu. Nie można mieć wszystkiego...

Oferta jabłonek u sprzedawcy, którego wybrałam jest imponująca. Po zawężeniu kryteriów miałam do wyboru 77 odmian Zawęziłam do wielkości sadzonek - żeby były duuuuże. Zostało mi do wyboru 24 Podobała się każda jedna odmiana No to losowałam Oby dobrze

Marzy mi się ogród "kokon" ale mieć go nie będę - niestety przy nasadzeniach liściastych na obrzeżach działki nigdy to nie będzie możliwe, a przynajmniej nie przez cały rok Na drastyczne zmiany u mnie już za późno. Ale wciąż kombinuję, żeby mieć choć kokonik - przynajmniej przy domu i przynajmniej na kilka miesięcy w roku, kiedy na drzewach są liście i ludzi więcej się pałęta w okolicy

Jeszcze w lecie (era przed aktywnością sąsiada) od strony wschodniej miałam taką ścianę za płotem:


Później sąsiad zaczął "porządki" - ściana zaczęła znikać:



A taki miałam wygląd z tarasu na etapie opadania pierwszych liści:

Bez liści widoki mam takie:


I widok z ciut dalszej perspektywy, znaczy z tarasu (wbite kije to miejsca dla jabłonek , leszczyna contorta - do przesunięcia):

Leszczyna już przesunięta:


I wizualizacja jabłonkowa


Mam nadzieję, że będzie dobrze

Ale jedno jest pewne - gdybym teraz zaczynała zagospodarowanie działki to w pierwszej kolejności sadziłabym świerki dookoła, ewentualnie stawiała wysoki płot - a dopiero później bym myślała o kwiatkach i ozdobnych krzewach Ale mądry Polak po szkodzie, który nie przewidział, że zamieszka na działce letniskowej a do tego, że przyjdzie covid i zrobi się zagęszczenie dookoła, nawet we wsi na końcu świata