Co do grabowego i jego szerokości. Zobacz jak u Danusi wąsko jest przed wejściem do ogrodu różanego.
U nas w miarę koszenia perz zanikł bez używania oprysku. Warzywnik super.
O taki żywopłot mi chodzi. My być fajnym tłem, osłoną przed wiatrem i spojrzeniami, a przy tym zajmować mało miejsca, dzięki za foto
Tym perzem się nie martwię aż tak. Ogólnie mam etap "przeżywania", bo to mój pierwszy trawnik
Człowiek uczy się całe życie, to prawda. W tym roku dowiedziałem się, że nie obrywa się pędów bocznych u pomidorów koktajlowych? Hm?
Tak zrobiłem i w efekcie mam niezły busz, krzak na krzaku. Według mnie za gęsto jest i zbyt mało kwiatów na tych wilkach. Dziś trochę je poobrywałem i przywiązałem do palików.
Uwaga
Zbyt długie zwlekanie z oberwaniem wilków spowodowało powstanie rozgałęzień typu "V", które są podatne na rozłamanie. A te pędy, które mi zbyt mocno bujnęły, musiałem i tak usunąć i mam teraz duże rany.
Moim zdaniem musi być złoty środek i trzeba podejść indywidualnie do krzaczka. Raz będzie lepiej prowadzić na dwa pędy, a raz na jeden. Chyba nie umiem zostawić wszystkich pędów. To bym nic owoców nie miał, tylko same liście
Hej obserwuję Twoje poczynania z ogrodem od jakiegoś czasu- przygotowanie gruntu pod trawnik to dla mnie mistrzostwo! Nas dopiero czeka ta żmudna praca, póki co na podwórku sajgon.. ale wracając do pomidorków- ja obrywam u wszystkich szklarniowych, jedynie bezpalikowe odmiany gruntowe,takie typowe na przecier,puszczam dziko. Chyba że zaczynają mocno na siebie wchodzić,to wtedy prześwietlające obrywanie liści, żeby poprawic cyrkulację powietrza i osuszanie krzaczków,bo bez tego, to już krotsza droga do zarazy ziemniaczanej.
Wilki obrywam,bo tak jak mówisz-nieoberwane powodują pozniej rozłamywanie krzaczkow na pół. Staram sie prowadzić na jeden pęd. Jednego roku bylo mi szkoda bo przegapiłam wilki i później podwiązywałam kilka sznurków do jednego krzaczka żeby udźwigneły ten ciężar owoców-bo nie oszukujmy się, takie V-pędy są mniejszej średnicy niż jeden wiodący i szybciej sie łamią
Cześć, bardzo mi miło, że zdecydowałaś się przywitać. Za słowa o trawniku dziękuję.
Jeśli chodzi o pomidory, to robiłem tak samo. Niekiedy przegapiłem wilki i nagle były 2 pędy. Tak samo traktowałem koktajlowe, choć czasem się dziwiłem, gdy nagle kończyły wzrost. Ale to akurat świadczy, że to odmiany tzw. samokończące były. Ale wówczas gdy nie rośnie przewodnik, to były by pędy boczne z owocami. Ale ja je obrywałem, myśląc, że tak trzeba.
Nie zmienia to faktu, że niewiarygodne są te foty w necie, gdzie wisi grono na gronie, a liści prawie nie ma. A u mnie liści sporo i krzaczki rosną szybko. A jeśli to kwestia nawozu - azotu zwłaszcza, to u mnie na pewno nie jest go za dużo.
Ale jak już pisałem, trochę poobrywałem liści i pędów u tych koktajlowych, zasilę je nawozem i może wtedy zostawię pędy boczne i pokażą się kolejne kwiaty i owoce.
Marcin,
byłam w ubiegły weekend we Wrocławiu (koncert Dawida P. cudowny, polecam!) i powiem Ci, że bardzo, bardzo spodobały mi się tamtejsze nasadzenia miejskie- naprawdę Wrocław jest pięknie zielony. Były tam właśnie też między innymi rabaty pod brzozami z żółtymi liliowcami w połączeniu z szałwią, kocimiętką, perovskią i białą gaurą! Przepiękne! Więc może tego liliowca gdzieś w okolice Twoich kocimiętek? I dorzucić im jeszcze więcej tych żółtych liliowców? Tak jeszcze ze cztery?