W Polsce jest ustawowy obowiązek szczepienia psa przeciw wściekliźnie co roku, mimo że dostępne szczepionki mogą zapewniać ochronę przez 2-3 lata lub nawet dłużej. W wielu krajach EU wystarczy szczepionka 1x na 3 lata, ciekawe, co?

Patrycja_KG_Lu napisał(a)

Moja dawna współlokatorka studiowała weterynarię. Opowiadała mi o tym i poleciła by pokazać weterynarzowi ten artykuł jak będę szczepić Puszysława. Najważniejsze wnioski:

P.S. Ja zapamiętałam wtedy by szczepić w łapę albo ogon, bo w przypadku kłopotów to uda się amputować, a jak kark czy pupa to jednak trudniejsze leczenie.

Moja kotka miała pecha bo szczepili ją między łopatkami i tam powstał mięsak. Rokowania były prawie zerowe. Została operowana w trybie natychmiastowym i na szczęście wycięto wszystko dokładnie. Przeszła chemię i już od dwóch lat jest w remisji.
Na razie wstrzymane zostały szczepienia na wściekliznę bo tylko takie robiłam regularnie co 2 lata. Na pewno jak będę szła znowu to będę informować że jest podatna.
Jest kotem wychodzącym i zdarzają się noce na zewnątrz więc musi być szczepiona- niestety

Nie znam sie na kotach i ich szczepieniach. Nasz dziadzio Kasiutek po 10 roku kiedy tak zachorowal juz nie byl szczepiony.

Biale sa mlode 2 5 i 3 lata. My mieszkamy w lesie, tu jest duzo zwierzat dzikich lisy, borsuki, dziki, sarny, kuny,wiewiorki itp. Plus bezpanskie koty. Nie bede ryzykowac choroba zakazna lub wscieklizna.

Tarcia a ja będę mieć Mojego Sony'ego w domu.
Wiem jak się barrrdzo ciężko leczy pasożyty u ludzi przenoszone przez zwierzęta i odrobaczenie będzie często i tego baaaardzo pilnowałam przy poprzednim psie. Wścieklizna też. I choroby zakaźne. A czy na coś jeszcze szczepić?

Nie chce też popaść w przesadę.

Lidzia. Ja,szczepie tak. Panel na choroby zakazne, wscieklizna, odrobaczam i tabletkuje na kleszcze. Tabletka dziala tez na pchly, wszoly itp. Przy czym na te drugie miesieczna tabletka dziala przez 3 miesiace. A na kleszcze tylko wtedy gdy widze wysyp. W tym sezonie bylo to w marcu i czerwcu. Nie ma u nas kleszczy. Inaczej dawalabym co miesiac.

Aniu, jak z sadzeniem? Już uporałaś się ze wszystkim, czy coś Ci jeszcze zostało?

Od czwartku nic nie zrobilam, mam do posadzenia koncoweczki, magnolki, 2 kloniki, rudbekie i wciaz czekaja choiny na zywoplocik. I to tyle. A dzis mi sie nie chce nic, wczoraj mielismy gosci i odpoczywam Tak wiec luzik, moze cos jutro zrobie.

Tarciu, jak tam prace ogrodowe?

Ja sobie dawkuję jak lekarstwo.
Oczyszczę jedną różę z plamistych liści.
Skoszę trawniczek.
I tyle przez cały dzień.
Wydaje mi się, ze końcówka lata jest już taka co roku.
Bardziej odpoczywam i dociera do mnie, ze ten ogród mial byc nie tylko do pracy.

Wiolu, prawde mowiac nijak nie ida.
Rzadko bywam w domu ostatnio. Dzis zladowalismy i moze jutro cos podzialam ogrodkowo. Dzis caly dzien nad jeziorem a potem odpalilismy bulgota, na koniec wypralam dywany przed zima w ilosci 8 szt. Jestem zaorana Moze do niedzieli zdaze wszystko posadzic. I zajme sie cebulkami.

Na pocieszenie zrobilam nam lava cake na pierzynce z goracych malin z bita smietana i lodami mietowymi. Od razu mi lepiej

Sama pierzesz dywany?? Nie dałabym rady,
Rudbekie są żelaznymi roślinami za rok będziesz miała piękne bukiety, pozwól im się trochę wysiać, albo sam im pomóż, u mnie chyba z kompostem się sieją, sama ich nie rozsiewam, ale bardzo się ciszę jak znajdują sobie same miejsce Odpoczywaj