O matko.. Magda mam nadzieje że nie miałaś poniszczonych roślin, umnie zero deszczu dalej sucho jak pieprz masakra, zapowiadano deszcz to tylko pokropiło jednego dnia przez chwile.
Monika, co na wsi, jakie szkody, to nie wiem. Zobaczę dopiero we wtorek. Na balkonie dużo roślin jest połamanych, zwłaszcza sadzonki ostróżek ucierpiały najbardziej. Zbiło bratki, już nie wyglądają tak ładnie jak wcześniej. U mamy na balkonie jeszcze większe szkody.
Pogoda daje popalić. Albo susza albo burze i gradobicia. No nieciekawie to wygląda.
U mnie na dzisiaj znowu zapowiadają burzę, strach się bać.
Dzisiaj w ogrodzie napracowałam się, próbując nadgonić zaległości. Nawiozłam hortensje i rododendrony, posadziłam penstemony i pierwszą partię lilii. Rozsadziłam tojady, które mnożą się u mnie na potęgę. Na rabatę czerwoną wcisnęłam kilka poziomek. Zrobiłam mnóstwo zdjęć.
Przez te kilka dni, kiedy mnie nie było, ogród wybuchnął zielenią. Przekwitły czereśnie, zaczęły wiśnie i jabłonie. W wiśniowej dziupli znowu szpaki wychowują młode. Chwasty rosną jak na drożdżach. W zeszłym tygodniu miałam je jeszcze pod kontrolą, w tym... przegięły. Plenią się niemożebnie. Nie mam czasu na plewienie, bo tyle innych spraw ogrodowych czeka...
Mam wrażenie, że ostatnio każdy mój pobyt na wsi to wyścig z czasem.
Było nie za gorąco, pracowało się całkiem przyjemnie. Powtórka - w czwartek.